Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy Nicchaeus Doaks zagra przeciwko Treflowi Sopot. Uraz Amerykanina okazał się jednak na tyle poważny, że nie był on w stanie pomóc swoim kolegom na parkiecie. - Podkręcił nogę na jednym z treningów. Spodziewałem się, że mimo wszystko będzie gotowy już na mecz z Treflem. Sam jednak zdecydował, że nie jest w stanie grać. Musieliśmy sobie radzić bez niego. Na kolejny mecz będzie na pewno gotowy. Na jego miejscu śpieszyłbym się z powrotem. Nasza gra bez niego wyglądała naprawdę świetnie. Może to jakiś dodatkowy motywator dla niego - przyznaje z uśmiechem Dariusz Szczubiał.
Mimo braku czołowego zawodnika Jeziorowcy pokazali, że nie można ich lekceważyć. Wygrali walkę o zbiórki, co zdaniem trenera miało decydujące znaczenie. - Wiedziałem, że stać nas na ustanie z nimi rywalizacji jeśli chodzi o skuteczność. Zarówno w rzutach za dwa jak i za trzy. Fizycznie byłem raczej spokojny, chłopcy są bardzo dobrze przygotowani. Kluczem była walka na deskach. Powiedziałem im, że jeśli chcą wygrać muszą pokazać wielkie serce i agresje. Nie było poza paroma błędami, które zawsze się zdarzą fragmentu odpuszczonej walki o zbiórki. Pięknie walczyli i bardzo ambitnie wykonali swoje zadanie. Przegrana zbiórka oznaczałaby porażkę w całym meczu.
Dawid Przybyszewski okazał się lekiem na całe zło i problemy zdrowotne Doaksa. Doświadczony podkoszowy zagrał najlepszy mecz w sezonie i poprowadził swój zespół do niespodziewanej wygranej. - Dawid od początku sezonu jak z nami trenował wyglądał coraz lepiej. Na treningach szło mu dobrze, na meczach jakoś nie potrafił tego pokazać. W ostatnim czasie jednak się to zmieniło, z Treflem zagrał świetny mecz. Na pewno zaskoczył nas, że zagrał aż tak dobrze. Miał komfortową sytuację, nie musiał myśleć, że ktoś go zmieni. Pograł więcej niż zwykle i niewątpliwie był odkryciem meczu i znacznie lepszym graczem niż wysocy Trefla - analizuje Szczubiał.
Mierzący 215 centymetrów zawodnik miał duże wsparcie ze strony Xaviera Alexandra i J.T. Tillera, którzy także potrafili zebrać wiele piłek, szczególnie pod atakowanym koszem. - Xavier to jest taki człowiek, że będzie grał dość nierówno w ataku. W obronie zawsze potrafi wiele dać. Potrafi zagrać świetnie, a potem może mieć gorszy mecz. Jest to jednak zawodnik bardzo potrzebny tej drużynie. Long gra może ostatnio słabiej, ale swoje w tej grupie robi. Nie jest samolubny, może dlatego ciężej mu błyszczeć. Z Treflem parę zagrań miał naprawdę bardzo ważnych. Ciężko jest się w pewien sposób wcinać w grę kolegów, skoro dobrze im idzie. On się koncentruje na kreowaniu. Ostatnimi czasy wystawiam Tillera od początku głównie ze względu na zbiórki. Jest dynamiczny i agresywny, zapewnia drużynie taką równowagę pod koszem i na obwodzie. On nie jest jednak w stanie wytrzymać całego meczu na takiej intensywności. Wtedy wchodzi Chris i uspokaja grę. Jego inteligencja boiskowa zawsze nam pomoże.
O miejsce w play off Jezioro powalczy z Polpharmą i AZS-em Koszalin. - To są porównywalne zespoły. Myślę, że dla nas łatwiejsze będzie wyprzedzenie Koszalina. Lubimy z nimi grać i mam dodatki bilans, a to przy równej liczbie punktów będzie nas promować. Na pewno zdecydują mecze bezpośrednie. Psychicznie bardzo ważna była wygrana ze Startem. Po beznadziejnej pierwszej połowie drużyna weszła i wyszarpała przeciwnikowi te dwa punkty. Było widać na treningu przed meczem z Treflem, jak wiele pewności i spokoju im to dało. Możemy wyprzedzić także Polpharmę, nie jesteśmy ani lepsi ani gorsi. Pewnie forma dnia będzie decydowała. Nie będzie to łatwe, ale postaramy się zrobić i wygrać co się da - kończy trener Jeziora Tarnobrzeg.