Aby znaleźć się we wspomnianym etapie potrzebują trzeciej wygranej nad AZS-em Gorzów. Ta generalnie jest jak najbardziej w zasięgu, gdyż przy całym szacunku dla ambicji Akademiczek, różnica potencjału między nimi, a przeciwniczkami jest zauważalna gołym okiem.
Rywalizacja pod Wawelem zgodnie z przypuszczeniami padła łupem gospodyń. Biała Gwiazda triumfowała w obu spotkaniach, nie pozostawiając zbytnio złudzeń, kto uchodzi za faworyta. - Nie byłem specjalnie zadowolony tylko z drugiej kwarty, kiedy w nasze szeregi wkradła się dekoncentracja. Zmienniczki wchodzące do gry muszą zawsze dokładać wszelkich starań, by mecz przebiegał na w miarę równym poziomie - mówił po pierwszym pojedynku debiutujący wówczas w roli głównego trenera Artur Golański.
Potyczka numer dwa przyniosła za sobą nieco więcej znaków zapytania jeśli chodzi o dyspozycję zespołu. Niespodziewanie w ciągu początkowych dwudziestu minut oddał inicjatywę i dopiero druga połowa ukazała jego inne oblicze. Niemniej o jakimś większym zagrożeniu nie mogło być mowy, szczególnie iż w trudnych momentach team potrafił zareagować. Justyna Żurowska dostrzegała nawet plusy tamtego starcia. - Za pozytyw trzeba uznać celne rzuty z dystansu. Obwód nie zawsze funkcjonuje dobrze, a wtedy pokazałyśmy dość otwarty basket.
Od tamtych wydarzeń minęło kilkanaście dni. W międzyczasie wiślaczki walczyły w FinalFour ViaSMS.pl Cup, gdzie zajęły drugie miejsce, ulegając CCC Polkowice. Owy występ wiele osób ocenia dwojako, przytaczając jednocześnie fatalny początek oraz końcowy pościg. Straty co prawda nie zostały całkowicie odrobione, lecz dziewczyny głównie sobie udowodniły iż przy maksymalnym zaangażowaniu przeciwstawienie się jednemu z ośmiu najlepszych klubów Europy obecnego sezonu nie uchodzi za misję niewykonalną.
- Pozostaje więc utrzymać bojowe nastawienie, bez wyjątku udźwignąć ciężar odpowiedzialności i zażegnać momenty, kiedy szwankuje koncentracja. Starcie trwa przecież czterdzieści minut. Jednak teraz nabrałyśmy przekonania, że również polkowiczanki wcale nie są zupełnie poza zasięgiem - komentuje ostatnie wydarzenia Erin Phillips .
Choćby dlatego właśnie istnieje duża szansa, że w sobotę klub spod Wawelu przypieczętuje awans. Żeby dokonać tej sztuki powinien skutecznie zneutralizować skrzydłowe Akademiczek, które pełnią tam najistotniejszą rolę.
Ogrom pożytecznej pracy wykonuje przeważnie Agnieszka Makowska. Doświadczona Polka znana z ambitnego charakteru niejednokrotnie przeprowadza indywidualne, odważne akcje, co przynosi całemu kolektywowi mnóstwo korzyści. Dodatkowo obsługuje inteligentnymi podaniami Chineze Nwagbo.
Podobnie stara się czynić Agnieszka Skobel. 24-latka nie czuje strachu przed wyzwaniami, więc prawdopodobnie postawi się wyżej notowanemu oponentowi, choć nie zmienia to faktu, że ewentualny triumf podopiecznych Dariusza Maciejewskiego będzie swego rodzaju niespodzianką.