Karol Wasiek: W kilku meczach w tym sezonie wystąpiłeś na pozycji rozgrywającego. Powiedz, czy gra na tej pozycji nie działa na szkodę Michała Michalaka?
Michał Michalak: Nie, nie czuję się skrzywdzony w żaden sposób. Lubię grać z piłką. W kategoriach młodzieżowych również grałem jako rozgrywający i nie widzę żadnych przeciwwskazań, żebym na tej pozycji nie grał. W obecnej koszykówce europejskiej zawodnik na pozycji musi posiadać taką umiejętność grania jako rozgrywający. Jest kilku takich combo-guardów, którzy potrafią rozgrywać piłkę i zdobywać punkty. Wydaję mi się to naturalne. Im więcej zagrożenia zawodnik stwarza drużynie przeciwnej, tym jest lepszy i bardziej wartościowy.
Uważasz, że w Europie zawodnicy będą dążyć do jeszcze większej uniwersalności, czy raczej wręcz przeciwnie?
- W Europie zawodnicy są bardzo uniwersalni, mogą grać na wielu pozycjach. Chociaż są zadaniowcy, którzy specjalizują się w jakieś konkretniej sprawie i na tym się koncentrują. Ja zawsze lubiłem wszechstronnych zawodników i sam staram się kształtować w różnych kierunkach. Uważam, że im wszechstronniejszy jest dany gracz tym większa jest jego wartość.
A jest w Europie taki gracz, który ci szczególnie imponuje?
- Bardzo podobała mi się gra Alexeya Shved, kiedy grał w tamtym sezonie w CSKA. Zawsze bardzo lubiłem także Juana Carlosa Navarro, ale on jest typowym strzelcem.
Powróćmy na chwilę do czasów, kiedy Żan Tabak obejmował ekipę Trefla Sopot. Powiedz, czy to prawda, że jak Chorwat po raz pierwszy zobaczył sposób w jaki grasz w obronie, to się lekko zdziwił i jasno dał ci do zrozumienia, że szybko musisz ten element poprawić, bo inaczej nie będziesz w ogóle wychodził na parkiet?
- Powiem szczerze, że jego system obronny był szokiem dla nas wszystkich. Cały czas stosowaliśmy niesamowitą presję na rywalach. Tak naprawdę nie było sekundy odpoczynku, bo wiedziałeś, że jeżeli popełnisz błąd w obronie, to możesz zaraz usiąść na ławce. Trener Tabak na pewno nie był pod wrażeniem mojej obrony na początku, ale pracowaliśmy nad tym elementem na każdym treningu. Muszę powiedzieć, że przez ten czas, który Tabak był tutaj, to wiele się nauczyłem. Bardzo często przypominał mi, że muszę poprawić swoją budowę ciała, nabrać więcej mięśni i siły.
Nie było momentów zwątpienia po tych pierwszych treningach w Treflu Sopot? Jak w ogóle postrzegasz swoje przejście do Trójmiasta? Był to "skok na głęboką wodę"?
- Trener Tabak był bardzo charyzmatycznym trenerem. Wszystko mówił wprost, ale bardzo cenił sobie rzetelną pracę na treningach. Dawał szansę każdemu z nas. Nie był on katem, który zajeżdżał zawodników. Uważam, że na początku nie było łatwo. Przygotowania do sezonu były bardzo ciężkie, ale na pewno dały nam efekty. Każdy z nas dobrze wspomina trenera Tabaka.
Można było z nim w jakikolwiek sposób dyskutować?
- Trener zawsze brał pod uwagę zdanie zawodników. Nie był taki, że w ogóle nie interesowało nasze zdanie. Zawsze można było z nim porozmawiać.
Skorzystałeś na odejściu Przemysława Zamojskiego z zespołu?
- Myślę, że tak. Mam coraz więcej minut od trenera Niedbalskiego i staram się to wykorzystywać i budować to zaufanie. Nie można jednak patrzeć tylko pod takim kątem, że ja skorzystałem na tym, ponieważ wydaję mi się, iż zespół generalnie dużo stracił na jego odejściu.
Czy regularne ostatnio wychodzenie na parkiet w pierwszej piątce jakoś wpłynęło na twoją dyspozycję i morale?
- Wychodzenie z ławki nie stanowiło dla mnie jakiegoś wielkiego problemu, ponieważ byłem do tego przyzwyczajony. Na pewno gra w pierwszej piątce jest jakimś impulsem do lepszej gry. W czasach juniorskich praktycznie zawsze wychodziłem na parkiet w pierwszej piątce i może po prostu teraz przypomniały mi się stare, dobre czasy.
Nie uważasz, że na boisku powinieneś być nieco bardziej aktywny niż jest to obecnie?
- Chciałbym być na pewno bardziej aktywny, ale czasami po prostu jest taka sytuacja, że brakuje piłki dla wszystkich. Każdy by chciał zrzucić jak najwięcej punktów, ale mamy w naszym zespole jasno określone role. W ostatnich meczach mam coraz więcej możliwości grania z piłką i myślę, że coraz bardziej się uaktywniam.
Zasługiwałeś na udział w Meczu Gwiazd?
- Jeżeli tam mnie nie było, to najwyraźniej nie zasługiwałem na grę w Meczu Gwiazd. Nie zostałem w końcu wybrany przez kibiców ani przez działaczy.
Głosowanie na Michała Michalaka było działaniem na twoją szkodę?
- Wiem, że chodzi ci o artykuł na jednym z portali. Czytałem go i uważam, że takie artykuły nie mają sensu. Nie bardzo wiem, czemu miało to służyć. Przyjąłem to z lekkim uśmieszkiem. Razem z kolegami pośmialiśmy się z tego w szatni. Dziękuję wszystkim za głosy na moją osobę.
Sam wysłałeś głos na swoją osobę?
- Tak, wysłałem głos na swoją osobę.