Wolę brzydkie zwycięstwa niż piękne porażki - rozmowa z Mariuszem Niedbalskim, trenerem Trefla Sopot

- Wolę wygrywać brzydko. Myśmy już grali w tym sezonie mecze piękne, a które przegraliśmy. Proszę sobie przypomnieć nasz pojedynek ze Stelmetem Zielona Góra - mówi trener Mariusz Niedbalski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Męczyliście się okrutnie w meczu z Asseco Prokomem Gdynia. To zwycięstwo wyrwane w ostatnich sekundach.

Mariusz Niedbalski: Tak, to prawda. Dosłownie w ostatnich ułamkach sekund udało się nam wyrwać to zwycięstwo. Trochę szczęśliwie, ale jak to mówią: szczęście sprzyja lepszym. Myśmy już tak raz mecz przegrali - w Zgorzelcu z Turowem. Gdyby nie ta porażka to już wcześniej objęlibyśmy przodownictwo w tabeli. Wracając do spotkania z Asseco, to był bardzo trudny pojedynek, ponieważ wszyscy zawodnicy z Gdyni chcieli pokazać, że bez Łukasza Koszarka są w stanie zagrać jak najlepiej i to zrobili. Sprawili nam kolosalne problemy.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Dlaczego Asseco sprawiło wam aż tyle problemów?

- Ponitka oraz Zamojski grali jako rozgrywający i stąd rodziły się nasze problemy. Są to zawodnicy bardzo mocni fizycznie z dobrym rzutem, penetracją. Zdarzało się, że Frank Turner musiał czasami kryć Zamojskiego lub Ponitkę. Asseco świetnie zacisnęło strefę podkoszową, podwajali, a nawet potrajali Filipa Dylewicza. W pierwszej połowie waliliśmy głową w mur.

Co w takim razie stało się w drugiej połowie?

- Troszeczkę wejście Marcina Stefański rozrzedziło tę defensywę i wówczas inni zawodnicy mieli więcej miejsca na obwodzie. Trafiliśmy kilka ważnych rzutów, umiejętnie dzieliliśmy się piłką. Takiego układu szukaliśmy przez całą pierwszą połowę. Jestem bardzo szczęśliwy, bo zaczynami te "szóstki" od trzech bardzo trudnych wyjazdów. W czwartek w Zielonej Górze gramy ze Stelmetem. Zrobimy wszystko, żeby tam wygrać.
Mariusz Niedbalski: Szczęście sprzyja lepszym Mariusz Niedbalski: Szczęście sprzyja lepszym
Jak miała wyglądać ta ostatnia akcja? To Sime Spralja miał oddawać ten ostateczny rzut?

- Nie mogłem poprosić o przerwę na żądanie, ponieważ wcześniej wykorzystałem wszystkie takowe możliwości. Mieliśmy grać sytuację pick&roll i szukać otwartych pozycji. Sime w pierwszej fazie był odpuszczony, ale Ponitka wystartował do niego niczym sprinter. Nie da się ukryć, że Spralja powinien oddać ten rzut szybciej albo zrobić zwód i wymusić przewinienia, ponieważ Ponitka był w locie. To powinien zrobić.

Często jest tak, że bohaterowie rodzą przypadkowo. Tak chyba jest z Lorinzą Harringtonem, który przez cały mecz grał przeciętnie, ale to on dał wam to zwycięstwo.

- Zgadza się, ale to jest bardzo doświadczony zawodnik. Grał w wielkich klubach, w lidze NBA. Poszedł instynktownie na zbiórkę, bo widział, że Michał Michalak rzucał z bardzo trudnej pozycji. Nie chciałbym nikomu składać specjalnych podziękowań, bo wygrała cała drużyna.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×