Mimo dość wysokiego prowadzenia w pierwszej połowie i komfortowej sytuacji Wiślaczki później zaczęły trwonić przewagę. Co gorsza dla nich, gorzowianki właściwie świadome tego, iż rozgrywają ostatnie spotkanie w sezonie postawiły wszystko na jedną kartę i systematycznie pomniejszały dystans dzielący je i rywalki. - Dla mnie to starcie miało dwa oblicza. Przez pierwsze dwadzieścia minut dziewczyny były poważne i skoncentrowane. Tego właśnie od nich oczekiwałem. Nie chciałem, aby nastąpiło rozluźnienie, jak w drugim pojedynku u nas, kiedy nie zachowaliśmy równego tempa - mówił trener Artur Golański.
We znaki dała się Agnieszka Skobel. Reprezentantka Polski poczuła wiatr w żagle i przysparzała mnóstwo problemów defensorkom mistrza Polski. Ponadto szalała też Chineze Nwagbo. Amerykanka zaprezentowała dobrą formę strzelecką i finalnie zapisała na swoim koncie 25 "oczek". Trud obu omal nie przyniósł spodziewanych korzyści. W czwartej "ćwiartce" przecież różnica wynosiła zaledwie trzy punkty. - Moich próśb odnośnie skupienia najwyraźniej było za mało. Po zmianie stron zawodniczki nie podeszły profesjonalnie do swojej pracy. Przegraliśmy owy fragment 32:18, co uważam za niedopuszczalne.
Niemniej jednak awans Białej Gwiazdy stał się faktem i obecnie spokojnie może przygotowywać się pod kątem zmagań z Artego Bydgoszcz, które czeka w następnej rundzie. - Osiągnęliśmy wynik 3:0 i gramy dalej. Nie wolno nam po prostu popełniać takich błędów w następnych bataliach - zakończył coach.
Artur Golański: Nie wolno nam popełniać takich błędów
W miniony weekend krakowska Wisła zakończyła rywalizację ćwierćfinałową z AZS-em Gorzów. Końcówka ostatniego meczu jednak pozostawiała sporo do życzenia.