Jarosław Zyskowski junior: Mieliśmy w tym sezonie pecha

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mecz rozpoczynający walkę w "dolnych szóstkach" pomiędzy AZS Koszalin, a Kotwicą został unieważniony z powodu braku minimalnej liczby polskich zawodników w składzie ekipy Czarodziejów z Wydm.

Decyzja ta praktycznie w 100 procentach przekreśliła szansę awansu teamu Mariusza Karola do najważniejszej fazy rozgrywek, jaką są play-offy. Mimo tego kołobrzeżanie w Koszalinie starali zaprezentować się z jak najlepszej strony, jednak po raz kolejny widoczny był brak ważnych zawodników w drużynie, jakimi są Wojciech Złoty, a także Piotr Niedźwiedzki. Wydaję się, że z tymi graczami w składzie Kotwica mogła sprawić wiele problemów nawet faworyzowanym przeciwnikom.

- Do przerwy mecz był zacięty, lecz w 2 połowie przespaliśmy moment, gdy rywal odskoczył nam na różnice około 10 punktów i już ciężko było ich dogonić - wspomina rzucający Kotwicy Jarosław Zyskowski junior.  - To prawda, bo mieliśmy pecha jeśli chodzi o kontuzje, gdyż niestety Wojtek i Piotrek zakończyli sezon bodajże w styczniu, przez co mieliśmy problemy kadrowe. Na pewno z nimi bylibyśmy dużo silniejsi, a co najważniejsze mielibyśmy dłuższą ławkę, co ułatwiłoby rotację trenerowi - dodaje.

Dla młodego zawodnika sezon ten jest jednak dość udany. Niedoświadczony jeszcze rzucający nabrał kolejnych szlifów w ekstraklasie i po latach spędzonych w ŁKS Łódź, a także Śląsku Wrocław zanotował całkiem przyzwoity sezon w Tauron Basket Lidze. Wydaję się, że Jarosław Zyskowski powinien w przyszłym sezonie przyciągnąć zainteresowanie lepszych drużyn i notować ciągły progres w swojej karierze.

- Na pewno bardzo się cieszę, że otrzymywałem szansę gry i starałem się ją w jak najlepszy sposób wykorzystywać - cieszy się rzucający Czarodziejów z Wydm. - Co z tego, że w Koszalinie zagrałem dobre spotkanie, gdy zespół przegrał mecz? Pocieszam się, że taki jest sport i mam nadzieję, że do końca uda się zwyciężyć jak najwięcej spotkań ile się da - mówi z nadzieją Zyskowski.

Teraz przed ekipą z Kołobrzegu spotkanie z Polpharmą Starogard Gdański. Drużyna Mindaugasa Budzinauskasa jest na zupełnie innym biegunie jak jej rywal, gdyż Farmaceuci są coraz bliżej upragnionego celu, jakim jest znalezienie się w czołowej ósemce rozgrywek. Wydaje się, że faworyt tego meczu może być tylko jeden, lecz goście nie zamierzają składać broni i zapowiadają walkę o zwycięstwo w stolicy Kociewia.

- Na pewno chcemy wyciągnąć wnioski z naszego ostatniego spotkania w Starogardzie - zapowiada 20-latek. - Musimy być przygotowani na twardą obronę Polpharmy od samego początku meczu i na rzuty 3 punktowe, gdyż jest to ich główna broń własnej hali. Dołączył do nas Jessie Sapp i będzie to jego drugi mecz, a Polpharme wzmocnił litewski center, więc za dużo od ostatniego pojedynku się nie zmieniło. Starogardzianie mają bardzo wyrównany skład i obrona zespołowa będzie kluczem do naszego zwycięstwa w tym pojedynku - kończy podopieczny Mariusza Karola.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
GSPS
19.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety trzeba przyznac, ze ten sezon Kotwica troche przespala. Byly mecze, w ktorych z calym szacunkiem moge przyznac pokazali klase, ale byly sytuacje, gdzie do wygranej dzielily tylko male Czytaj całość