Mecz rozpoczął się od obustronnej wymiany ciosów, jednak żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na więcej niż cztery punkty. Większość piłek od rozgrywających była kierowana do zawodniczek podkoszowych, a tam Nneka Ogwumike (CCC) oraz Plenette Pierson (Good Angels) robiły użytek ze swoich warunków fizycznych. Po dziesięciu minutach i bardzo wyrównanej walce, minimalnie jednym punktem prowadziły zawodniczki Jacka Winnickiego.
Tymczasem druga kwarta była już dużo słabsza w wykonaniu Pomarańczowych, które pierwsze punkty zdobyły dopiero po pięciu minutach. Zawodniczki CCC, nie miały pomysłu na rozmontowanie dobrej defensywy Słowaczek, a te z minuty na minutę prezentowały się coraz lepiej na parkiecie. Dobre akcje notowała zwłaszcza Tijana Krivacevic, z której powstrzymaniem polkowiczanki miały spore problemy. Trener Jacek Winnicki próbował coś zmienić, biorąc kolejne przerwy dla swoich zawodniczek, jednak nie przynosiło to pożądanych skutków. Po dwudziestu minutach "Dobre Anioły" prowadziły 33:23 i z dużo spokojniejszymi głowami udawały się na odpoczynek do szatni.
Od początku drugiej połowy polkowiczanki zaatakowały swoje rywalki z wielkim animuszem. Szybkie akcje Lai Palau oraz Ogwumike pozwoliły się zbliżyć się do Koszyc na cztery oczka. Podenerwowany trener Słowaczek Maros Kovacik szybko poprosił o czas, aby wybić z rytmu rozpędzone Pomarańczowe. Przerwa bardzo pozytywnie podziałała na jego zawodniczki, a zwłaszcza Plenettę Pierson oraz Natashę Lacy, które dosłownie zdemolowały CCC w końcówce trzeciej kwarty, wyprowadzając swój zespół na trzynastopunktowe prowadzenie.
Nadmienić należy, że w połowie trzeciej kwarty, przy dobrej grze CCC miało miejsce nieprzyjemne zdarzenie, które spotkało Ogwumike. Amerykanka ratując wychodzącą za linię końcową piłkę, nieszczęśliwie wpadła w bandy reklamowe i mocno się potłukła. Spędziła kilka minut na ławce, a sytuacja ta ewidentnie wybiła polkowiczanki z rytmu.
W ostatniej odsłonie Polki próbowały się jeszcze jakoś "zerwać", ale koszykarki Good Angels były bardzo dobrze dysponowane tego dnia i nie pozwoliły już przeprowadzić jakiejś większej szarży polkowiczankom. Słabiej w środowym spotkaniu zaprezentowały się Laia Palau oraz Belinda Snell. Gdy te dwie zawodniczki, nie mają swojego dnia, to trudno marzyć o dobrym wyniku, tym bardziej z tak dobrze grającym przeciwnikiem jak Koszyce.
Ostatecznie to zespół Good Angels Koszyce zasłużenie wystąpi w półfinale Final Eight Euroligi. Ich rywalem będzie tureckie Fenerbahce Stambuł.
Mimo środowej porażki całemu zespołowi CCC Polkowice należą się ogromne brawa za emocje dostarczone kibicom w obecnym sezonie w Euroligi. To był dopiero drugi start Pomarańczowych w tych elitarnych rozgrywkach, a już okraszony awansem do najlepszej ósemki klubowych drużyn w Europie.
- Jestem o tym święcie przekonany, że dziewczyny na tym turnieju dały z siebie maksa. Byłem obecny na każdym naszym meczu i na prawdę jestem bardzo zadowolony z ich postawy. Zabrakło nam może trochę doświadczenia i szczęścia, ale ogólne oceniam pozytywnie nasz udział w Final Eight - oceniał turniej w wykonaniu CCC prezes Krzysztof Korsak.
CCC Polkowice - Good Angels Koszyce 54:66 (15:14, 8:19, 11:14, 20:19)
CCC: Nneka Ogwumike 18, Valeriya Musina 10, Laia Palau 9, Agnieszka Majewska 8, Belinda Snell 5, Magdalena Leciejewska 4, Magdalena Skorek 0, Dominika Owczarzak 0.
Good Angels: Plenette Pierson 22, Alexandria Quigley 12, Natasha Lacy 11, Tijana Krivacevic 10, Mijana Bojovic 7, Petra Kulichova 2, Lucia Kupcikova 2, Hellena Sverrisdottir 0.