Asseco Prokom nie płaci koszykarzom!

- Od stycznia nie dostałem pieniędzy - mówi Rasid Mahalbasić, gracz Asseco Prokomu Gdynia. Środkowy gdynian otrzymał ofertę z Trefla Sopot, ale jak sam przyznaje, nie chce opuszczać APG.

Wydaje się, że kłopoty Asseco Prokomu Gdynia nie mają końca w tym sezonie. Portalowi SportoweFakty.pl udało się dowiedzieć, że działacze Asseco Prokomu Gdynia nie płacą swoim koszykarzom za grę. - Ludzie cały czas mówią tylko o tym, czy będziemy grali, czy zespół się rozpadnie, a nikt nie wie, że my nie dostajemy pieniędzy. Od stycznia nie widziałem swojej wypłaty - przyznaje Rasid Mahalbasić, gracz Asseco Prokomu Gdynia.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Co ciekawe te problemy finansowe ciągną się już od października. Jeden z koszykarzy grających w gdyńskiej drużynie w tym sezonie przyznał w rozmowie z naszym portalem, że nie otrzymywał pieniędzy na czas. - Kiedy grałem w Asseco Prokomie Gdynia, to praktycznie cały czas były jakieś problemy finansowe. Nie dostawałem swoich wypłat, więc postanowiłem opuścić drużynę z Gdyni, bo za darmo grać nie będę - mówi jeden z graczy, który odszedł z drużyny w trakcie tego sezonu.

Kilka dni temu rozstrzygnęła się przyszłość Przemysława Zamojskiego oraz Adama Hrycaniuka, którzy zdecydowali się pozostać w zespole. Tego drugiego w swoich szeregach widzieli działacze Trefla Sopot, ale ostatecznie nie udało im się go pozyskać. Okazuje się, że sopoccy włodarze "zarzucili sieci" na innego środkowego APG - Rasida Mahalbasicia. - W piątek dostałem sygnał od agenta o propozycji z Trefla Sopot. Zastanawiałem się przez chwilę, ale powiedziałem sobie, że nie zmienię klubu do końca sezonu i tego będę się trzymał - mówi gdyński środkowy.

Pomimo tych wielkich problemów organizacyjnych koszykarze mistrza Polski twardo walczą o kolejne wygrane w Tauron Basket Lidze. - Dajemy z siebie 100 proc. w każdym spotkaniu, mimo że mamy bardzo zawężoną rotację. Kilku koszykarzy jest chorych bądź lekko kontuzjowanych, ale nikt w trakcie meczu o tym nie myśli - dodaje Mahalbasić.

Źródło artykułu: