Jarosław Krysiewicz: Nie robi to na nich większego wrażenia

Koszykarze z Kutna nie mają łatwego zadania. Trzech z nich musi być przygotowanych na walkę w pełnym wymiarze czasowym. Na wykorzystanie tej sytuacji liczyli rywale.

AZS WSGK Polfarmex Kutno w dwóch pierwszych meczach fazy Play-off zaprezentował podobny styl. Na Spójnię Stargard Szczeciński rzucił się od pierwszych minut. Mimo przegranych drugich połów, a właściwie jedynie czwartych kwart Akademicy bez trudu utrzymywali przewagę. - Myślę, że o dwóch zwycięstwach zadecydowała defensywa. Bardzo dobrze broniliśmy w sobotę w pierwszej połowie. W niedzielę trochę słabiej na początku meczu, ale później wróciliśmy do dobrej obrony i to zadecydowało. Poza tym myślę, że nastawienie psychiczne chłopaków. Oni wiedzą, o co grają i dadzą z siebie wszystko bez względu na to, czy zagramy w pięciu, siedmiu, czy ośmiu - ocenił trener Jarosław Krysiewicz.

Wydawało się, że po sobotnim spotkaniu dzień później gospodarzy dopadnie kryzys formy. Początkowo prowadzili rywale, a wydawało się, że ośmioosobowa rotacja przez cały mecz oraz brak zmienników dla Dawida Bręka i Krzysztofa Jakóbczyka mogą odbić się negatywnie w drugiej połowie. Pewny dobrej kondycji swoich podopiecznych był jednak trener AZS-u. - Od czasu, gdy pracuję z Wojtkiem Walichem nasze wszystkie męskie i żeńskie drużyny są przygotowane do grania meczu jednego po drugim i z tym nie mamy najmniejszego problemu. Z resztą było to widać. Jakóbczyk i Bręk po 40 minut, a nie robi to na nich większego wrażenia - zapewnił.

Szczególne uznanie mógł budzić wyczyn Bręka. W pierwszej połowie niedzielnego meczu zdobył on 23 punkty, czyli ponad połowę dorobku swojej ekipy. W tym czasie rozgrywający spudłował tylko raz. - Czasami tak jest w meczu, że zawodnikowi idzie. Dobrze, że cała drużyna to zauważyła i grała na Dawida, bo jak się mówi dostałby krzesło to w pierwszej połowie wszystko by trafił. Zdarzają się takie dni. W niedzielę wpadło na Dawida, a dzień wcześniej Krzyśka Jakóbczyka. W tej drużynie zawsze możemy znaleźć człowieka, który pociągnie ekipę do przodu - wyjaśnił Krysiewicz.

W obu meczach oprócz Bręka wyróżniającymi się postaciami byli Jakóbczyk i Jakub Dłuski. Ten tercet to liderzy trzeciej ekipy rundy zasadniczej. - Nie od dzisiaj wiadomo, że są to nasi czołowi gracze. Nie na darmo Dłuski i Bręk zostali wybrani do piątki rundy zasadniczej. Może się też Rduch otworzyć i Glabas. Ta drużyna jest w miarę zbilansowana. Strasznie nam żal, że nie ma Huberta Mazura, bo potencjał w ataku byłby jeszcze większy. Nie ma Kobusa i musimy gdzieś to łatać. Na razie się to udaje i chwała chłopakom, że to fizycznie wytrzymują - zauważył nasz rozmówca.

Trener Krysiewicz potwierdził, że jego zespół będzie musiał radzić sobie do końca sezonu bez dwóch koszykarzy. W weekend nie zagrał również Kamil Maciejewski. - Mazur i Kobus w tym sezonie już nie wrócą. Powiedziałem przed Play-offami, że może to być w brew pozorom też nasza siła, bo mamy mniej zawodników. Musimy grać na mniejszej rotacji. Jak widać możemy grać mecz po meczu agresywnie i to nie jest dla nas problemem. To, że gramy mniejszym składem może być atutem, bo ci chłopcy grają bardzo dużo minut w ustawionych zestawach i znają się już jak łyse konie - szukał pozytywów z trudnej sytuacji.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: