Przemysław Zamojski rozegrał jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Jednak jego 29 punktów na nic się zdało, ponieważ Asseco Prokom Gdynia przegrał ze Stelmetem Zielona Góra 83:94. Po meczu lider gdyńskiej ekipy był nieco przygnębiony kolejną porażką jego zespołu. - Wygrać się nie udało i to nas najbardziej boli, szczególnie po tych dwóch, dotkliwych porażkach z rzędu - z Czarnymi Słupsk oraz PGE Turowem Zgorzelec. Chcieliśmy udowodnić na własnym parkiecie, że nadal jesteśmy silną drużyną i potrafimy rywalizować z wszystkimi z górnej "szóstki" - stwierdził Zamojski.
Mimo że gdynianie dysponują jedynie ośmioma zawodnikami w rotacji, to zaprezentowali się z niezłej strony, co potwierdza gracz Asseco Prokomu. - W pewnym momencie doszliśmy ich na siedem punktów w czwartej kwarcie, wydawało się nam, że to jest moment, w którym będzie mieli jeszcze powalczyć o zwycięstwo. Nie udało się nam, Łukasz Koszarek trafił ważną trójkę i to nas trochę "dobiło". Cieszy jednak walka, ambicja, dobra gra w obronie. Tak musimy prezentować w kolejnych spotkaniach, jeśli myślimy o zwycięstwach - ocenił reprezentant Polski.
Słowa Zamojskiego potwierdza także trener Asseco Prokomu - Andrzej Adamek. - Muszę pogratulować całej drużynie za super walkę. Fajnie, że po dwóch wysokich porażkach znaleźli w sobie moc na wyrównaną grę z takim przeciwnikiem. Przecież przez długi okres meczu biliśmy się o zwycięstwo. Goście byli jednak tego dnia w świetnej dyspozycji. Trafili dziewięć z 17 rzutów za trzy punkty oraz 27 z 41 za dwa. To pokazuje, że mieliśmy problemy z atakami Stelmetu - podsumował opiekun mistrzów Polski.