Takie mecze chciałoby się oglądać dużo, dużo częściej. Koszykarki CCC Polkowice i Wisły Can Pack Kraków stworzyły kapitalne widowisko, godne transmisji w każdej telewizji. Ostatecznie po bardzo nerwowym finiszu górą były Pomarańczowe. - To był dla nas bardzo trudny mecz, a jego końcówka była bardzo nerwowa. Na całe szczęście wszystko dobrze się dla nas zakończyło - mówiła po meczu opromieniona na twarzy, Valerija Musina.
Wisła na Dolnym Śląsku zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Jednak pod koniec zawodów więcej zimnej krwi zachowały koszykarki Jacka Winnickiego. - Starałyśmy się grać najlepiej jak potrafimy. Muszę powiedzieć, że długimi fragmentami dobrze to wyglądało. Ostatnie minuty jednak nie były najlepsze w naszym wykonaniu i to właśnie zadecydowało o naszej porażce - komentowała najlepsza w szeregach Białej Gwiazdy Tina Charles.
Pomarańczowe objęły prowadzenie w finałowej serii 1:0 i z pewnością jest to pewna zaliczka przed drugą batalią. W Krakowie jednak nie zamierzają załamywać rąk, bowiem sztab trenerski Wisły zna dobrze wartość swojego zespołu i wierzy, że losy finałów da się jeszcze odwrócić. - Cały finał się dopiero dzisiaj rozpoczął. Polkowice muszą wygrać jeszcze trzy mecze, my natomiast cztery. To wszystko się może jeszcze zmieniać i z pewnością pozostałe mecze będą tak emocjonujące jak dzisiejszy - zakończył z optymizmem coach Wisły, Artur Golański.