Mocne, ale prawdziwe słowa padły z ust opiekuna Białej Gwiazdy, Artura Golańskiego na pomeczowej konferencji prasowej. Opiekun krakowianek był wyraźnie niezadowolony z postawy swoich podopiecznych, które z kretesem poległy w drugim finałowym spotkaniu Ford Germaz Ekstraklasy. - Można przegrać mecz, tak jak wczoraj po walce w końcówce, ale nie tak jak uczyniliśmy to dzisiaj. Zabrakło nam woli walki, zaangażowania i popełniliśmy mnóstwo błędów. Nie wynikało to z braku umiejętności moich zawodniczek, lecz braku chęci i wspomnianej woli walki - grzmiał trener Golański.
W zupełnie innym nastroju był trener CCC Polkowice, Jacek Winnicki. Jego drużyna zagrała w niedzielę bardzo dobre zawody, kontrolując wynik niemal przez całe spotkanie. - Jestem zadowolony z tej wygranej. Zrealizowaliśmy swój plan, bo nie ukrywam, że chcieliśmy prowadzić po dwóch domowych spotkaniach 2:0. Mimo to droga do złota jest jeszcze daleka i twardo stąpamy po ziemi.
Teraz finałowa rywalizacja przenosi się do Krakowa i z pewnością Wiślaczki uczynią wszystko, aby zredukować dystans do Pomarańczowych. - Wszystkie moje dziewczyny powinny sobie przemyśleć na spokojnie ten dzisiejszy mecz. Teraz mamy dwa pojedynki na własnych śmieciach i zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało - kontynuował coach Wisły.
Po dobrych dwóch meczach we własnej hali klub z Polkowic uda za tydzień ze sporymi nadziejami na wyjazd do stolicy Małopolski. Niewykluczone, że koszykarki CCC wrócą na Dolny Śląsk już ze złotymi krążkami na szyi, choć zadanie z pewnością nie będzie łatwe. - Jedziemy walczyć do Krakowa i postaramy się tam wygrać. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to będą bardzo trudne mecze - zakończył Jacek Winnicki.