Nie jest powiedziane, że za tydzień nie będzie remisu - rozmowa z Anke DeMondt, zawodniczką Wisły Kraków

Biała Gwiazda póki co nie pokonała swoich finałowych rywalek ani razu. Aby przedłużyć nadzieje i dłużej powalczyć o obronę tytułu w krakowskim dwumeczu musi wygrać przynajmniej jedno ze spotkań.

Za nami już dwa mecze tegorocznego finału FGE. Start nie ułożył się jednak po waszej myśli, gdyż to rywalki póki co legitymują się kompletem zwycięstw.

Anke De Mondt: Jest to skomplikowana sytuacja, ale pamiętajmy też o nadchodzących starciach. Te rozegrane zostaną w Krakowie, co poniekąd zwiększa teoretyczne szanse. Mam nadzieję, iż kibice oraz wszyscy w zespole wierzą, że można jeszcze coś zmienić . W pierwszym spotkaniu pokazałyśmy siłę, znajdowałyśmy się o krok od triumfu, więc ewentualne sukcesy na pewno są kwestią możliwą do realizacji. Musimy być odpowiednio skoncentrowane, nie myśleć zbytnio o otoczce i zrobić swoje.

Gdybyście w minioną sobotę rzeczywiście wygrały, w najgorszym przypadku mówilibyśmy o remisie…

- Fakt, lecz pewne detale zaważyły na niepowodzeniu. Popełniłyśmy błędy, a przeciwniczki wykorzystały je, by zadać ostateczny cios. Pozostaje nie powtórzyć takiego scenariusza, sumiennie spełnić obowiązki właśnie w zakresie wspomnianych szczególików oraz zawalczyć o lepszy całokształt.

Żałować można nieskutecznego rzutu spod kosza Cristiny Ouvina. Hiszpanka sprytnie minęła swoją rodaczkę, Laię Palau, ale nie wykończyła akcji.

- Tak, tylko podczas pojedynku było też mnóstwo innych zagrań, które należało zwieńczyć punktami, dlatego nie chciałabym tak wąsko oceniać co przesądziło o porażce. Tym bardziej, że dodatkowo pozostawał wątek obrony. Nie zatrzymałyśmy między innymi Valerii Musiny. Rosjanka stanowiła jedno z najgroźniejszych ogniw gospodyń, choć części jej koleżanek ograniczyłyśmy swobodę.

Ona zaimponowała głównie odważnymi wejściami w pole trzech sekund.

- Również potrafi ustrzelić niejedną "trójkę". W ogóle charakteryzuje się dużą wszechstronnością i trzeba ją non stop kontrolować. Jak zawiesisz na moment uwagę czy odpuścić któryś aspekt, wtedy znajdzie sposób żeby powiększyć ogólny dorobek teamu. Wybiegając zatem w przyszłość warto zaprezentować mocną defensywę i być stroną nadającą tempo, o ile to możliwe.

Anke DeMondt zdaje się wskazywać kierunek w jakim powinny podążać wiślaczki
Anke DeMondt zdaje się wskazywać kierunek w jakim powinny podążać wiślaczki

Generalnie CCC w obecnym sezonie imponuje wielością zalet, wobec czego ciężko ukierunkować przygotowania pod konkretny segment basketu. Mówiąc o przeciwstawieniu się, raczej chodzi o kompleksowe funkcjonowanie całego kolektywu.

- Zgadza się. Polkowiczanki posiadają dwie świetne rozgrywające, które doskonale prowadzą grę. Oprócz tego są doświadczone obwodowe czy podkoszowe z Nneką Ogwumike na czele. My jednak podobnie mamy wysokiej klasy zawodniczki. Potrzeba jedynie pchającej przed siebie nadziei oraz świadomości mocnych stron. Nie jest przecież powiedziane, że za tydzień nie będzie remisu.

Nie zależnie od tego ile potrwa rywalizacja o złoto, aktualna edycja rozgrywek powoli się kończy. Odczuwasz to jakoś?

- Pewnie. W końcu mamy ostatni etap, de facto finiszujemy. Bez wątpienia za cel stawiamy sobie przedłużenie bojów, bo przecież nikt nie chce wyjechać do domu ze świadomością braku nawet cząstkowego sukcesiku w finale. Taka wizja bardzo smuci. W związku z tym póki jest czas spróbujemy odwrócić kartę i udowodnić, że Wisła potrafi bić się o swoje.

W najbliższych dniach pewnie znowu wsparcie zagwarantuje Erin Phillips. Australijka w odsłonie numer dwa momentalnie złapała kilka przewinień i boiskowe wydarzenia podziwiała z perspektywy ławki rezerwowych.

- Doskonale wie, że zachowała się niewłaściwie i notabene już wygłosiła przeprosiny na forum zespołu. Teraz przypuszczalnie wzbudzi w sobie maksymalną motywację. Taki typ koszykarki zawsze się przydaje. W obu formacjach.

Ostatnio ty zanotowałaś niezłe wejście tylko nie znalazło to odzwierciedlenia w ogólnym wyniku.

- Różnie ten środek ciężkości się rozkłada. Wcześniej z kolei dobrze wypadły Tina Charles i Erin. Niemniej nie chodzi o jednostki. Za najważniejszą strukturę uchodzi team. Jeśli nawet ta dwójka uzyska mniejszą liczbę „oczek”, ale otrzyma wsparcie partnerek, profity prawdopodobnie będą większe. Niech rzuca osoba, która po prostu ma najdogodniejszą ku temu pozycję, bez zwracania uwagi na nazwiska.

Taką strategię zaprezentowałyście poniekąd w poprzedniej fazie, dzięki czemu pokonałyście Artego Bydgoszcz.

- W tym wypadku poziom był nieco niższy, choć faktycznie zgodzę się z twoim stwierdzeniem. Oprócz premierowej batalii spełniałyśmy założenia taktyczne, poprawnie grałyśmy od początkowych minut i w ten sposób łatwiej doszliśmy tam, gdzie zakładaliśmy.

Komentarze (0)