Próba charakteru - analiza bukmacherska meczu Lakers - Rockets

Los Angeles Lakers, drużyna którą przed sezonem typowano na pewnego uczestnika finałów Konferencji Zachodniej, musi pokonać Houston Rockets, by w ogóle zakwalifikować się do fazy play-off.

Mateusz Woszczyński
Mateusz Woszczyński

Minimalne szanse na udział w postseason mają jeszcze gracze Utah Jazz, którzy oprócz tego, że muszą wygrać na wyjeździe z Grizzlies, to liczą dodatkowo na potknięcie "Jeziorowców".

Co ciekawe, Lakers mogą być pewni awansu do playoffs jeszcze przed rozpoczęciem meczu, ponieważ spotkanie pomiędzy "Niedźwiadkami" a Jazz zostanie rozegrane 2,5 godziny przed konfrontacją Lakers-Rockets. Porażka Utah, automatycznie da awans "Jeziorowcom", ale już w przypadku zwycięstwa Jazz, Lakers będą musieli ograć Houston, by uniknąć pierwszego braku kwalifikacji do playoffs od 2005 roku.

Lakers odnieśli cztery zwycięstwa z rzędu, ale stracili Kobego Bryanta, który zerwał ścięgno Achillesa i będzie musiał przejść żmudną, kilkumiesięczną rehabilitację. Pod nieobecność "Czarnej Mamby" sprawy w swoje ręce wziął Dwight Howard, który od pięciu spotkań notuje średnio 23.6 punktów na mecz. - Musimy dać z siebie wszystko, co mamy. Będziemy walczyć do końca i damy z siebie, co najlepsze. Abstrahując od tego co stało się w tym sezonie, wciąż mamy szanse by wygrać następny mecz, awansować do playoffs i napisać historię. Podczas absencji Kobego, rozumiem że muszę robić więcej i więcej dla mojej drużyny. To świetna okazja dla mnie i wierzę, że jestem w stanie tego dokonać - zapewnia środkowy Lakers, Dwight Howard.

W dotychczasowych spotkaniach tego sezonu górą są na razie Rockets (2-1), którzy ostatni raz pokonali Lakers 125:112 w styczniu tego roku. Wówczas szalał na parkiecie James Harden (31 pkt), a Gasol i Howard mogli się tylko przyglądać jego poczynaniom z ławki rezerwowych, ponieważ obaj nie byli zdolni do gry. Co najważniejsze, zespół z Houston ma wciąż o co walczyć. Po ostatniej porażce z najgorszą ekipą Zachodu, Phoenix Suns (119:112), Rockets niebezpiecznie osunęli się w stronę ósmego miejsca. Z drugiej strony, zespół Kevina McHale’a może wskoczyć jeszcze na 6. lokatę, ale Rockets musieliby wygrać z Lakers, zaś Golden State zanotować wpadkę w Portland z miejscowymi Blazers.

Można mówić o totalnej porażce Lakers w tym sezonie, o niespełnionych ambicjach i rozczarowaniu. Jednak trzeba pamiętać, że dla "Jeziorowców" jest to jeden z najtrudniejszych sezonów od kilku lat. Kontuzje są częścią gry, w szczególności kiedy buduje się zespół wokół czterech zawodników po 30-tce, gdzie dwóch z nich właśnie rozpoczęło swój 17 sezon na parkietach NBA, a jeden z nich wraca do gry po skomplikowanej operacji pleców. Poza plagą urazów, zmiana na stanowisku trenera zaledwie po pierwszych pięciu spotkaniach sezonu, z pewnością nie przysłużyła się drużynie. Wszelkie przygotowania przedsezonowe, plan oraz styl gry zespołu wziął w łeb, kiedy okazało się, że Mike Brown jednak pasuje do tego teamu jak pięść do oka. Na domiar złego, śmierć legendy klubu jaką był Jerry Buss oraz kończąca sezon kontuzja Bryanta, wystawiła mentalność i charakter Lakers na najcięższą z możliwych prób.

Żadna ekipa nie chce trafić na najlepszą ekipę Zachodu, czyli atletycznych Thunder. Jeśli Lakers wygrają z Rockets, zakończą sezon regularny na 7. miejscu, dzięki czemu w pierwszej rundzie playoffs trafią na San Antonio Spurs. Szczerze powiedziawszy, to najlepszy scenariusz z możliwych dla Lakers, choćby dlatego że poza Spurs, inne zespoły są sporo młodsze i szybsze. Poza przewagą podkoszową oraz wyjątkową motywacją zawodników Lakers na to spotkanie, za gospodarzami przemawia jeszcze jedna istotna kwestia pozasportowa. Czy ktoś wyobraża sobie Playoffs 2013 bez tak ogromnego rynku medialnego, jakim jest Los Angeles? Wydaje mi się, że wyobraźnia Davida Sterna nawet nie dopuszcza takiej myśli… Typ na zwycięstwo Lakers w handicapie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×