Trener Karol Kowalewski i jego KGHM BC Polkowice wiedzą, jak smakuje wygrana w Pradze nad ZVVZ USK. Problem w tym, że żeby nawiązać z tak silnym klubem rywalizację, wszystko musi się zgrać.
Tymczasem mistrzynie Polski nadal grają w ósemkę, a całkiem duże minuty dostają młode Julia Jeziorna czy Wiktoria Zasada. W takich okolicznościach o sensacji nie mogło być mowy.
Faworyt od początku narzucił swoje warunki i już po pierwszej kwarcie tak naprawdę wszystko było jasne. Prażanki tego wieczoru były zdecydowanie poza zasięgiem "Pomarańczowych", a ich przewaga rekordowo sięgała nawet 39 punktów.
ZOBACZ WIDEO: Kibice zgotowali jej owacje na stojąco. Łzy szczęścia płynęły same
Problemów w starciu z ZVVZ USK było dużo. 4/20 w rzutach z dystansu, 29 procent skuteczności z gry czy wyraźnie przegrana walka na tablicach.
W drużynie z Polkowic - oprócz gry ósemką zawodniczek - nie zmienią się też inna rzecz, czyli kolekcjonująca double-double Emma Cannon. Tym razem na jej koncie znalazło się 17 punktów i 11 zbiórek.
Polkowiczanki z bilansem 1-7 zajmują ostatnie miejsce w swojej grupie. Kolejne spotkanie - we własnej hali z Umana Reyer Wenecją - rozegrają 8 stycznia. Być może do tego czasu sytuacja kadrowa i organizacyjna w KGHM BC ulegnie poprawie.
ZVVZ USK Praga - KGHM BC Polkowice 82:45 (29:15, 17:12, 21:7, 15:11)
Punkty dla KGHM BC: Emma Cannon 17 (11 zb), Rennia Davis 13, Julia Piestrzyńska 8, Maria Jespersen 7 (10 zb), Weronika Gajda 0, Julia Jeziorna 0, Wiktoria Zasada 0.