Film akcji z happy-endem - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Polski Cukier SIDEn Toruń

Śląsk Wrocław pomyślnie rozpoczął drugą rundę fazy play-off. W pierwszym spotkaniu przed własną publicznością nie sprostał mu SIDEn Toruń, chociaż niewiele zabrakło do sensacji.

W zapowiedzi pisaliśmy, że mecze Śląska Wrocław w tym sezonie bardzo często przebiegają według podobnego scenariusza - najpierw wyrównana walka w pierwszej połowie, a w drugiej "odjazd pociągu dalekobieżnego". Początek pierwszego meczu półfinałowego był idealną inscenizacją tego skryptu.

Torunianie otworzyli rywalizację z wielką agresją, pozytywnie rozumianą, zwłaszcza w obronie, utrudniając graczom z Wrocławia zadanie, nie dając otwartych pozycji. Sami lekko odskoczyli, ale po dwóch ciosach z rzędu - dwóch rzutach trzypunktowych to goście prosili o czas, przegrywając 13:17.

Wtedy jednak SIDEn złapał drugi oddech, i prowadzony niespodziewanie przez Piotra Śmigielskiego, zanotował run 11:1 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty, po którym prowadzili już 30:22. Wtedy to Wojskowi przycisnęli mocniej, a SIDEn nie zdobył żadnego punktu przez kolejne sześć minut. Taka wymiana ciosów trwała całą pierwszą połowę. Wszystko zgodnie z planem.

Trudno powiedzieć, co działo się w szatni wrocławskiej ekipy w przerwie, bo akustyka w hali "Kosynierka" raczej uniemożliwia niesienie się dźwięku na dalej niż kilkadziesiąt centymetrów, ale po grze Śląska można wnioskować, że Tomasz Jankowski nie był zadowolony z postawy swoich graczy w pierwszej połowie. Pudła i nienajlepsza obrona raczej nie zadowalają wymagających trenerów.

Najważniejsze jest jednak to, by potrafić to zmienić, i to WKS wykonał perfekcyjnie, miażdżąc przyjezdnych 14:2 na początku drugiej części, szybko prowadząc 47:36. Jedynym odstępstwem od utartego scenariusza było to, że SIDEn...nie dał sobie odjechać. Przeciwnie, odrobił straty i bił się do końca, diametralnie odwracając utartą fabułę pod tytułem "łatwa wygrana gospodarzy".

Kibice w czwartej kwarcie, niczym w każdym szanującym się filmie akcji, oglądali starcie głównych bohaterów, a walka była bardzo zacięta, bo koszykarze "nurkowali" po piłkę i nie oszczędzali się pod obręczami. Zwycięsko ze starcia ostatecznie wyszedł jednak Śląsk, a decydujące ciosy zadał Paweł Kikowski, wcześniej aktywny mniej, niż zazwyczaj. Najpierw trójka, a później rzut z półdystansu dały WKS-owi w końcówce wystarczającą przewagę.

Mecz numer dwa w niedzielę, 19.04.2013 o godzinie 19:15.

WKS Śląsk Wrocław - Polski Cukier SIDEn Toruń 70:63 (22:23, 11:13, 18:13, 19:14)

Śląsk: Kikowski 13, Flieger 13, Diduszko 10, Ochońko 10, Gabiński 9, N. Kulon 7, Sulima 5, Hyży 3.

SIDEn: Śmigielski 16, Sikora 9, Barycz 8, Perka 7, Żytko 5, Bochno 4, Lisecki 4, Kowalewski 4, Jarecki 4, Plebanek 2.

stan rywalizacji: 1:0 dla Śląska

Źródło artykułu: