Powodem takiej zmiany było to, że na zwolnieniu lekarskim przebywa pierwszy trener kołobrzeskiej drużyny, Mariusz Karol. Od tamtego momentu przedostatnia aktualnie ekipa tabeli zaczęła prezentować się dużo lepiej - wliczając starcie w Radomiu, wygrała trzy mecze z rzędu, pokonując kolejno: Polpharmę Starogard Gdański, Start Gdynia i właśnie Rosę.
Doświadczony zawodnik okazał się, zgodnie z nazwą nadaną jego zespołowi przez kibiców, niemal czarodziejem. Jakie są kulisy tak dużej odmiany? - Nie ma specjalnych przyczyn - odpowiada. - Grzegorz Arabas nie jest trenerem z doświadczeniem, który wymyśli taktykę i nie wiadomo co zrobi - zaznacza.
Nie od dziś wiadomo jednak, iż kolega z parkietu, znający niektórych koszykarzy dłużej i dużo lepiej, potrafi na nich mocno wpłynąć. - Podpowiedziałem paru osobom, co mają robić i czego ja się po nich spodziewam, natomiast widzę, że część chłopaków wkłada trochę więcej serca w to, co robi - zwraca uwagę aktualny opiekun. - Może pewne ruchy w trakcie sezonu były takie, jakie były, ale nie chcę tego komentować - mówi.
Arabas jest bardzo zadowolony z ostatnich występów prowadzonej przez siebie ekipy. W Radomiu nie pojawił się na boisku, skupiając się tylko na obowiązkach opiekuna. Nawet bez jego pomocy drużyna świetnie sobie poradziła, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę w ostatnich fragmentach meczu. - Cieszę się, że chłopaki wygrywają, a robią to przede wszystkim dla siebie. Miejsce w tabeli naprawdę nie odzwierciedla potencjału tej drużyny, chociaż jesteśmy tam, gdzie jesteśmy - podkreśla.
Piątkowy pojedynek na Mazowszu był dla kołobrzeżan szczególny. Wygrali bowiem premierowe spotkanie na obcym terenie w tych rozgrywkach. - Trudno, tak się ułożył ten sezon, ale naprawdę jeszcze raz chcę pochwalić chłopaków, tym bardziej, że jest to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo - kończy szkoleniowiec.