Sean Mosley zna klucz do sukcesu w piątkowym spotkaniu z Rosą. - Zagraliśmy dobrze jako drużyna, stanowiliśmy jedność na parkiecie - uważa. Zawodnicy z Kołobrzegu nie zniechęcili się tym, że przez prawie całe czterdzieści minut musieli odrabiać straty. - Rywal prowadził przez niemal cały mecz, ale w końcówce "przełamaliśmy" go, osiągnęliśmy przewagę w najbardziej odpowiednim momencie i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa - podkreśla Amerykanin.
Świetne w wykonaniu Czarodziejów z Wydm były zwłaszcza końcowe minuty. - Powiedzieliśmy sobie, że musimy być bardziej agresywni w ostatnich pięciu minutach spotkania. Tak też się stało, więc automatycznie przełożyło się to na ofensywę - tłumaczy.
Zapytany o zmianę trenera i wpływ tego ruchu na postawę swoją i kolegów, odpowiedział: - Teraz stanowimy jeszcze większy kolektyw. Genezę takiej odmiany wyjaśnia Jarosław Zyskowski junior. - Grzesiu (Arabas-przyp.red.) powiedział nam, abyśmy niczym się nie przejmowali, mieli radość z gry. Gramy bez żadnej presji -podkreśla jeden z dwóch najlepszych strzelców Kotwicy w tym pojedynku (16 "oczek" na koncie).
Radość z wygranej wydaje się w pełni uzasadniona. - To nasze pierwsze zwycięstwo na wyjeździe i pierwsze z radomianami - przypomina Zyskowski. Kołobrzeżanie mogą jeszcze bardziej poprawić sobie humor, wygrywając w niedzielę z Jeziorem Tarnobrzeg.
Niski skrzydłowy żałuje nieudanych rozgrywek. - Cieszymy się z tej wygranej, szkoda tylko, że tak późno, bo w samej końcówce zmagań. Przyjechaliśmy tutaj walczyć i wygrać. Mamy jeszcze jedno spotkanie, mam nadzieję, że także uda nam się wygrać i miło zakończyć ten sezon - mówi.