Krzysztof Szubarga: Możemy dojść do finału!

Kapitan Anwilu Włocławek, Krzysztof Szubarga ma do wyrównania rachunki z Asseco Prokomem Gdynia. Tym samym na ćwierćfinałową rywalizację z mistrzem Polski będzie wyjątkowo mocno zmotywowany.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W sezonie 2008/2009 Krzysztof Szubarga bronił barw Stali Ostrów Wielkopolski i los sprawił, że jego drużyna, po tym jak przeszła fazę pre-play-off, zmierzyła się w ćwierćfinale z ówczesnym Asseco Prokomem Sopot. Po dramatycznej walce drużyna Szubargi przegrała w pięciu odsłonach. Rok później rozgrywający przywdziewał już trykot Anwilu Włocławek i z Asseco Prokomem Gdynia spotkał się w finale ligi, ostatecznie przegrywając 0-4.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

- Może nie są to jakieś wielkie rachunki do wyrównania, ale rzeczywiście rozmawialiśmy o tym ostatnio czy to z Nikolą Jovanoviciem, który również przecież pamięta oba sezony, czy to z trenerem Miliją Bogiceviciem, który był wówczas asystentem w Ostrowie. W tamtym sezonie pokazaliśmy, że zespół z niższej pozycji można pokusić się o zwycięstwo w serii i mam nadzieję, że w obecnych rozgrywkach właśnie to udowodnimy, a ja wreszcie pokonam Asseco - mówi Szubarga.

Na barkach kapitana Anwilu będzie spoczywała duża odpowiedzialność nie tylko ze względu na opaskę jaką nosi na koszulce, ale również ze względu na status jednego z najbardziej doświadczonych zawodników w drużynie. Nie bez kozery mówi się przecież, że play-off to czas weteranów.

- Myślę, że mój wiek i moje doświadczenia przemawiają za tym, że powinienem już czuć się weteranem. Jednocześnie jednak wielka adrenalina spotkań play-off sprawia, że człowiek i tak stara się wznieść na wyżyny swoich możliwości. Na pewno czekają nas ciężkie mecze, ale twierdzę, że jeśli zagramy tak, jak pozwala nam nasz potencjał, możemy dojść nawet do samego finału - komentuje koszykarz Anwilu.

Rozgrywający "Rottweilerów" odniósł się również do faktu, że Anwil po raz pierwszy od wielu lat przystąpi do rywalizacji ćwierćfinałowej bez przewagi własnego parkietu. - Paradoksalnie, to na pewno nie będzie przewaga Asseco Prokomu, a co więcej, powiem, że to nasz atut. Znając psychikę naszej drużyny i mając w pamięci to, że w tym sezonie graliśmy już mecze, w których mieliśmy wielkie problemy z trafianiem do kosza, podczas gdy na wyjazdach potrafiliśmy dziurawić kosze seriami, to na pewno lepiej, że tę rywalizację zaczynamy w Gdyni. Skąd postaramy się przywieźć dwa zwycięstwa - kończy Szubarga.

Marcus Ginyard: Wreszcie wykorzystać potencjał

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×