Aż czterokrotnie w tym sezonie Stelmet Zielona Góra pokonywał Energę Czarnych Słupsk, więc na Pomorzu z pewnością nie są zadowoleni z tego, jakiego rywala przydzielił im los w ćwierćfinale play-off. Choć z drugiej strony, wielu zawodników i trenerów twierdzi, że to, co dzieje się na parkietach koszykarskich w sezonie zasadniczym, a to, co w play-off, to zupełnie dwa różne światy.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
- Cóż mam powiedzieć? Według mnie wygramy, bo po prostu jesteśmy całkowicie lepszym zespołem. Personalnie mamy lepszą drużynę, co zresztą już pokazaliśmy w tych rozgrywkach w starciu ze słupszczanami, pokonując ich we wszystkich czterech starciach - komentuje zbliżającą się rywalizację Łukasz Seweryn, koszykarz zielonogórskiego zespołu.
31-letni Seweryn bardzo często pełni rolę jokera wychodzącego do gry z ławki rezerwowych, dobrze wkomponowując się w krajobraz koszykarzy obwodowych, jakich do dyspozycji ma trener Mihailo Uvalin. - Myślę, że naszym największym atutem jest obwód. Duetu Łukasz Koszarek - Walter Hodge nie trzeba oceniać, wszyscy wiedzą na co ich stać. A przecież to nie koniec naszych możliwości, co przy jednoczesnych problemach Energi Czarnych na jedynce, może okazać się kluczowe - mówi Seweryn, mając na myśli brak wysokiej formy rozgrywającego zmiennika, Todda Abernethy.
Priorytetem Stelmetu jest pokonanie słupszczan dwukrotnie na własnym parkiecie, by następnie móc przenieść się na mecze do Słupska bez zbędnej presji. - To banał: play-offy rządzą się swoimi prawami, ale tak naprawdę jest. Drugie spotkanie jest zawsze ciężkie, bo po pierwszym starciu mamy tylko dzień odpoczynku. Dlatego takie ważne jest by zachować odpowiednią koncentrację przez cały czas - kończy 31-letni rzucający.