Polpharma Starogard Gdański to jedna z drużyn, której udało się pokonać PGE Turów Zgorzelec w sezonie zasadniczym - u siebie na Kociewiu ekipa Mindaugasa Budzinauskasa wygrała z rywalem 85:79. Od tamtej pory jednak sporo się zmieniło. Polpharmie ubył jeden bardzo istotny zawodnik - Jawan Carter - zaś PGE Turów złapał wiatr w żagle w szóstkach i bezapelacyjnie zakończył tę rundę na pierwszej pozycji.
W ostatniej kolejce zgorzelczanie rozgromili na wyjeździe Stelmet 102:73, choć mogli ten mecz całkowicie odpuścić, gdyż ewentualna porażka niczego nie zmieniała. - Dlaczego mielibyśmy odpuszczać? Cały czas jesteśmy w dobrej formie to w jakim celu mielibyśmy zmieniać bieg na niższy? Uznaliśmy ten mecz za kolejny, który trzeba wygrać i tak też się stało - mówi Djordje Micić, serbski obrońca zgorzeleckiego zespołu.
Koszykarz PGE Turowa przestrzega jednak przed hurraoptymistycznym podejściem do meczów z Polpharmą tylko dlatego, że starogardzianie podchodzą do play-off z ósmego miejsca. - Szanujemy każdego rywala. Zdarzało się już, że ósmy zespół pokonywał lidera, więc najgorsze, co teraz możemy zrobić, to zlekceważyć Polpharmę. Oczywiście, mamy świadomość, że my skończyliśmy sezon jako najlepsza drużyna w Polsce, a nasi rywale przegrali jednak trochę więcej spotkań, ale to tylko statystyka, która w bezpośrednich meczach może nie mieć przełożenia - dodaje Micić.
PGE Turów to najtrudniejszy zespół do przedmeczowej analizy w Tauron Basket Lidze. Trener Miodrag Rajković bardzo mocno stawia na równomierne rozłożenie akcentów gry ofensywnej w ataku, więc rywal nie może skupić się na pojedynczych zawodnikach. Aż siedmiu graczy notuje w każdym meczu powyżej dziewięciu punktów.
- Myślę, że kluczowe dla losów rywalizacja będzie to, że my umiemy i bardzo mocno chcemy grać ze sobą. Nie ma u nas jakiegoś parcia na zdobywanie punktów, każdy wie, że jeśli danego dnia będzie czuł się dobrze, zespół to wykorzysta. Dlatego jestem zdania, że pokonamy Polpharmę, jeśli tylko zagramy koszykówkę, którą gramy od początku sezonu. Tym bardziej, że u nich zabraknie Cartera, a to jednak był kluczowy zawodnik - kończy Micić.