Nuggets walczą dalej, bolesna porażka Clippers

Denver Nuggets po trzech porażkach z rzędu odbudowali się i ograli na własnym parkiecie Golden State Warriors. Na wysokości zadania nie stanęli natomiast Los Angeles Clippers.

Drużyna z Kolorado po trzech porażkach z rzędu była świadoma, że każde kolejne potknięcie zakończy ich przygodę z tegorocznymi posezonowymi zmaganiami. Można powiedzieć, że Nuggets grali z nożem na gardle i od początku wtorkowego pojedynku było to doskonale widać.

Miejscowi z Pepsi Center od razu rozpoczęli z wysokiego "C" i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Nuggets kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, ale w ostatniej kwarcie znak do odrabiania strat dał swojej drużynie Stephen Curry. Po celnym koszu rozgrywającego zrobiło się nawet 91:96, ale Warriors ostatecznie nie byli w stanie doścignąć rozpędzonych rywali.

Nuggets do zwycięstwa poprowadził Andre Iguodala, który uzbierał 25 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst, rzucając przy tym na bardzo dobrej skuteczności. Po 19"oczek" dołożyli jeszcze Ty Lawson i Wilson Chandler. Po stronie przegranych najlepiej spisywał się Harrison Barnes, ale przyjezdnym z Oakland zabrakło wsparcia graczy rezerwowych.

Denver Nuggets - Golden State Warriors 107:100 (36:22, 30:24, 20:23, 21:31)

Nuggets: Barnes 23, Jack 20, Curry 19.
Warriors: Iguodala 25, Chandler 19, Lawson 19, Faried 13.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Warriors.

***

Chris Paul zdobył we wtorkowym pojedynku 35 punktów, zebrał 6 piłek, rozdał 4 asysty i zaliczył trzy przechwyty, ale jego Los Angeles Clippers nie sprostali na własnym parkiecie Memphis Grizzlies. Gospodarze odstawali przez większość czasu, a fatalnie spisywali się tak naprawdę wszyscy oprócz filigranowego rozgrywającego.

Niedźwiadki w całym spotkaniu popełniły zaledwie 7 strat i pokazali, że są drużyną z prawdziwego zdarzenia. 25 punktów i 11 zbiórek zanotował podkoszowy Zach Randolph, a 21 Marc Gasol. Drużyna z Memphis, wygrywając w Staples Center znajduje się teraz w komfortowej sytuacji, ponieważ losy rywalizacji może rozstrzygnąć już niebawem na własnym parkiecie.

Na koniec warto jeszcze dodać, że z powodu kontuzji na parkiecie niespełna 20 minut spędził tylko Blake Griffin.

Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 93:103 (28:26, 20:28, 17:19, 28:30)

Clippers: Paul 35, Crawford 15, Turiaf 7.
Grizzlies: Randolph 25, Gasol 21, Conley 20.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Grizzlies.

Komentarze (4)
Ursus.61
1.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeśli Memphis awansują dalej i zagrają z Oklahomą to myślę że nie będą na straconej pozycji. Thunder bez Westbrook'a dużo traci i może być różnie.
Mam nadzieję że w finale konferencji zagrają
Czytaj całość
avatar
Sopa
1.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
GSW = Curry, taka prawda. Wszystko zależy od jego formy.
A Miśki z kolei rozegrały fenomenalny mecz, który przebiegał całkowicie pod ich kontrolą. Świetnie Randolph, nieźle też Prince, który ni
Czytaj całość
eVol
1.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żadną niespodzianką bedzie wygrana Grizzlies nad Clippers , grają dużo lepiej w obronie i biją na głowe clipersow w ofensywnych zbiórkach ... Jest to może najbardziej ciekawa i wyrównana para w Czytaj całość
avatar
Strzelecka
1.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Memphis już tak niewiele brakuje. Jeden mecz i jest po sprawie. Spiąć się i jazda !
Tak samo GSW !
Szykuje się dużo niespodzianek w tym roku i zaczyna się robić ciekawie :)