- Mamy w końcu to, na co czekaliśmy blisko 2 lata - tylko 3 zwycięstwa dzielą nas od wejścia do ekstraklasy, czyli od osiągnięcia tego, co zakładaliśmy sobie rozpoczynając projekt powrotu Śląska na koszykarskie parkiety dawno temu - mówi przed wielkim finałem Maciej Szlachtowicz, manager Śląska Wrocław, który w niedzielę rozpoczyna ostateczną bitwę o PLK.
Rozpoczynające się w niedzielę i w poniedziałek w hali Orbita pojedynki finałowe o mistrzostwo I ligi, to dla Śląska znacznie więcej niż po prostu wielki finał tegorocznych rozgrywek. To przede wszystkim szansa na zwieńczenie sukcesem wielomiesięcznego planu odbudowy wrocławskiego Śląska, który w październiku 2008 roku zniknął z mapy Polskiej Ligi Koszykówki, w której wciąż pozostaje najbardziej utytułowanym klubem w historii.
Śląsk obrał drogę najtrudniejszą z możliwych. Drogę, która nie pozostawiała mu wyboru. Awans po awansie, czyli powrót do ekstraklasy poprzez sportową eliminację krajowej konkurencji najpierw w pół-amatorskiej II lidze, teraz silnej, konkurencyjnej i profesjonalnej I lidze. A wszystko w ledwie dwa lata.
- To był dla nas pojedynek o życie. Gdybyśmy przegrali, klubu by nie było - przypomniał tuż po dramatycznym, piątym starciu półfinałowym z SIDEn-em Toruń Radosław Hyży, ostoja projektu WKS-u, który zdecydował się wziąć w nim udział od początku - od najniższego szczebla.
Śląsk swój ambitny i niespotykany plan może zakończyć już w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jeśli trzykrotnie pokona PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno, to do listy niesamowitych osiągnięć, jakie udało mu się zdobyć w trakcie trwania II i I-ligowego sezonu, w końcu będzie mógł dopisać ostatni, najważniejszy i decydujący.
Jak na ostatni krok przystało, zadanie nie będzie jednak łatwe, bo choć koszykarze z Podkarpacia przegrali ze Śląskiem dwukrotnie w sezonie zasadniczym (raz dopiero po rzucie Michała Gabińskiego w ostatniej sekundzie starcia) i zajęli dopiero siódmą lokatę przed fazą play-off, to są drużyną nieobliczalną.
- Sensacją rozgrywek nie jest SIDEn Toruń. Jest nim właśnie MOSiR Krosno, który doszedł do wielkiego finału z siódmego miejsca po sezonie zasadniczym, i który po drodze sensacyjnie wyeliminował drugą ekipę z Dąbrowy Górniczej i trzecią z Kutna - uważa Maciej Szlachtowicz, manager Wojskowych.
Ekipa z Krosna ma w swoich barwach nie tylko byłego zawodnika Śląska Rafała Glapińskiego, który walczył z WKS-em awans do I ligi, lecz przede wszystkim reprezentanta Polski Kamila Łączyńskiego. Lider MOSiR-u doznał jednak kontuzji w półfinałowej rywalizacji krośnian z AZS-em Polfarmex Kutno i jego występy w finale stoją pod znakiem zapytania.
- Nie ma się co nastawiać na kontuzje graczy z Krosna. Wszystkie zespoły, które z nami grają mobilizują się nie podwójnie, a nawet potrójnie. Nawet gry grają w pięciu, albo w sześciu to chcą wygrać i pokazać, że Śląsk można ograć - przestrzega powracający po kontuzji kapitan Śląska Adrian Mroczek-Truskowski, który ma za sobą epizod gry w MOSiR-ze - Było minęło, w różnych kluba się grało. Na pewno fajnie będzie zakończyć nasz I-ligowy sezon, w trzecim meczu, właśnie tam - dodaje pewny siebie.
Koszykarze Śląska w poprzednim sezonie, przegrywali z Pogonią Prudnik w półfinale 0:1 jadąc do opolskiej paszczy lwa na decydujące starcie. Wygrali, choć na minutę przed końcem przegrywali jeszcze jednym punktem. Wówczas, nie tylko wygrali z Pogonią, lecz wywalczyli awans na terenie odwiecznego rywala z Ostrowa Wielkopolskiego.
Kilka dni temu również byli w opałach, przed piątym meczem z silnym personalnie SIDEn-em Toruń. I tę przeszkodę przeszli pokazując niesamowity charakter i determinację. Dla wielu, finałowe starcia z MOSiR-em będą powtórką z zeszłorocznych batalii ze Stalą Ostrów. Z takim samym zakończeniem.
Jeśli okaże się to prawdą, fani siedemnastokrotnych mistrzów Polski, którzy zjawią się niedzielę i w poniedziałek w hali Orbita, będą naocznymi świadkami tworzenia się historii. Dwuletniej historii, która może się okazać początkiem czegoś wielkiego…
Początek rywalizacji Śląsk Wrocław - MOSiR Krosno w niedzielę, 5 maja 2013 o godzinie 20:00 w Hali Orbita we Wrocławiu. Poniedziałkowy mecz rozpocznie się o godz. 19:15.