- Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem załamany i zły zarazem. Nie byłem przydatny zespołowi w tych najważniejszych momentach tej rywalizacji. To jest dosyć ciężkie dla mnie doświadczenie... - podkreślił wyraźnie przybity po niedzielnym spotkaniu Filip Dylewicz, kapitan Trefla Sopot.
Nie da się ukryć, że Treflowi w tej serii po prostu zabrakło Filipa Dylewicza, który bądź co bądź w sezonie zasadniczym był ostoją tego zespołu. W rywalizacji z Akademikami zdobył łącznie 35 punktów, co daje średnią 8,75 na mecz. To wynik daleki od tego, co skrzydłowy osiągał we wcześniejszych meczach tego sezonu.
Dylewicz zaznaczył, że tę porażkę bierze na swoje barki. - Zdaję sobie sprawę z tego, że odpadliśmy z racji tego, ponieważ zespół nie mógł na mnie liczyć. Gratuluję Koszalinowi - stwierdził kapitan "żółto-czarnych".
Dylewiczowi kończy się kontrakt z Treflem Sopot. Czy to był jego ostatni mecz w barwach ekipy z Sopotu?