Chciałbym dostawać więcej minut - I część rozmowy z Michałem Michalakiem, graczem Trefla Sopot

- Chciałbym się rozwijać jako zawodnik i dostawać więcej minut - tak o przyszłym sezonie w barwach Trefla Sopot wypowiada się Michał Michalak.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: W głowie nadal siedzi porażka z AZS Koszalin?

Michał Michalak: Nie sprostowaliśmy oczekiwaniom swoim, działaczy, jak i kibiców. Sezon regularny był obiecujący, bo zajęliśmy drugie miejsce. Nie da się ukryć, że oczekiwaliśmy znacznie więcej, przynajmniej awansu do półfinału. Chcieliśmy walczyć o medale, taki zresztą był cel na ten sezon. Każdy w drużynie o tym wiedział i wierzył w osiągnięcie tego celu. Nie udało się i nie ma co ukrywać, że jest to duże rozczarowanie.

Po tych "szóstkach" faktycznie czuliście, że ten finał jest w waszym zasięgu?

- Myślę, że każdy to czuł - my, działacze oraz kibice. Nikt o tym głośno nie mówił, ponieważ każdy koncentrował się na "swojej robocie". Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy awansować do półfinału to najpierw trzeba pokonać AZS Koszalin. Jak się później okazało, była to przeszkoda, której nie udało się nam pokonać.

Jak z twojej perspektywy wyglądała ta rywalizacja z AZS Koszalin? Oni byli lepsi od was?

- Okazali się lepszym zespołem w serii, ponieważ nas przeszli. A czy byli lepsi jako drużyna, czy indywidualnie? Nie wiem, faktem jest, że to oni wygrali tą serię. W naszej grze zawiodły pewne elementy. Bardzo ważnym meczem w kontekście całej rywalizacji był drugi pojedynek, w którym straciliśmy przewagę własnego parkietu. W meczach w Koszalinie nie mieliśmy trochę szczęścia, bo w obu spotkaniach prowadziliśmy różnicą kilku punktów, ale łatwo traciliśmy tę przewagę. Na pewno te porażki bolą. Zwycięstwa były na wyciągnięcie ręki.

Nie masz takiego wrażenia, że oni po prostu mieli na was sposób?

- Na pewno tak, bo po obu stronach parkietu byli na nas przygotowani. W obronie podwajali Filipa Dylewicza, któremu grało się bardzo trudno. Odpuszczali naszych rozgrywających - zmuszali ich do rzutów z dystansu, przez co gra nie była aż tak płynna. Wyczuli nasze słabe punkty i skrzętnie to wykorzystali. W ataku dużo problemów sprawiały nam akcje indywidualne Łukasza Wiśniewskiego czy Seka Henry’ego, a ich wysocy ogrywali nas tyłem do kosza. Nie potrafiliśmy tego zatrzymać.
Michał Michalak chciałbym w przyszłym sezonie odgrywać większą rolę Michał Michalak chciałbym w przyszłym sezonie odgrywać większą rolę
Drzwi w szatni pozostały całe?

- Drzwi były już uszkodzone po pierwszym meczu. Ta dziura nadal tam była. Nikt jej już nie powiększył (śmiech).

Takie porażki czegoś uczą?

- To wielka lekcja pokory, bo okazuje się, że nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak człowiek planuje. Przed tą serią niemal wszystko wskazywało na nas, ale nie wykonaliśmy zadania. To lekcja na przyszłość. Czasami trzeba po prostu zrobić jeszcze więcej niż możesz, dać 110 procent. Będę bogatszy o nowe doświadczenia.

Jaki to był dla ciebie sezon i czego się w nim nauczyłeś? Rozegrałeś 36 meczów (7 w pierwszej piątce), w których średnio zdobywałeś 5,6 punktów. To jest satysfakcjonujący wynik?

- Same liczby szału nie robią (śmiech). Mogło być lepiej. Teraz jest czas, aby pracować nad sobą, żeby przyszły sezon był lepszy. Mam wobec siebie duże oczekiwania. Uważam, że zawsze może być lepiej. Trzeba dążyć do tego, żeby z każdym meczem stawać się lepszym zawodnikiem.

Zastanawiasz się nad tym, dlaczego te statystyki były takie, a inne? Znajdujesz się jakieś powody takiego stanu?

- Na pewno nie szukałbym takiej wymówki, żeby był to pierwszy sezon w nowym miejscu. Szukając przyczyn, zaczynam od siebie. Najpierw trzeba zacząć od własnej osoby, a dopiero później szukać winnych dookoła.

Ta rola w kolejnym sezonie będzie większa?

- Chciałbym, żeby ta rola była większa. To był mój pierwszy sezon w Sopocie, zebrałem wiele doświadczeń. Zobaczymy, jaki będzie plan naszego klubu na przyszły sezon, jaki budżet, skład. Chciałbym się rozwijać jako zawodnik i dostawać więcej minut.

Co ci dała gra w europejskich pucharach?

- To jest taki fajny dodatek do gry w lidze polskiej. Jest to możliwość pokazania się w Europie, promocji klubu, a przy okazji powalczenia o coś. My w tym sezonie graliśmy z bardzo silnymi drużynami, przez co ta przygoda skończyła się dość wcześnie.

Przyznasz, że to był niezwykle zawiły sezon, w którym nie można było narzekać "na nudę"? Praktycznie co chwilę pojawiały się jakieś plotki. Z waszego obozu także wypływały jakieś informacje.

- Ten sezon był trochę burzliwy dla nas. Plotki zawsze są, to jest przecież część sportu. My jako zawodnicy nie przejmujemy się za bardzo tymi doniesieniami. Każdego dnia człowiek uczy się czegoś nowego. Kolejne doświadczenia działają tylko na plus, bo co cię nie zabije to cię wzmocni.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×