To jest biznes - mówi Jonny Reibel, nowy zawodnik Atlasa Stali Ostrów

Drużyna Atlasa Stali Ostrów testowała podczas turnieju w Ostrowie dwóch nowych zawodników. Pierwszym z nich był LeVar Seals, a drugim Jonny Reibel. Amerykanie nie zachwycili i w tej chwili trudno powiedzieć cokolwiek o ich przyszłości w ostrowskim zespole. W rozmowie z naszym portalem o swoich wrażeniach po turnieju w Ostrowie opowiada Jonny Reibel.

Jarosław Galewski: Zremisowaliście z Turowem Zgorzelec. Bez wątpienia zagraliście znacznie lepiej niż w poprzednim spotkaniu...

Jonny Reibel: Zgadza się. Myślę, że dzisiaj zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Byliśmy bardzo skupieni na niektórych elementach w obronie i ataku. Na pewno udało nam się wykonać kilka założeń. W dzisiejszym spotkaniu popracowaliśmy trochę bardziej niż w poprzednich meczach nad naszą grą w ataku. Można powiedzieć, że zagraliśmy bardzo agresywnie przeciwko niezwykle silnej drużynie.

Z czego wynikała tak słaba dyspozycja w pierwszych dwóch spotkaniach turnieju w Ostrowie?

- W zespole doszło do kilku zmian. Do drużyny dołączyli przecież dwaj nowi zawodnicy. Nie graliśmy ze sobą zbyt wiele i w nasze poczynania wkradła się frustracja. Na pewno potrzebujemy jeszcze trochę czasu, żeby się ze sobą zgrać przed początkiem sezonu. Trzeba wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów, pracować ciężko na treningach i zagrać agresywnie w kolejnym spotkaniu.

Jesteś w Ostrowie od kilku dni. Jakie jest twoje pierwsze wrażenie?

- Jak na razie bardzo mi się tutaj podoba. Można powiedzieć, że czuję się naprawdę komfortowo. Jest praktycznie jak w domu. Zdążyłem już polubić moich kolegów z drużyny. Poza tym, wszyscy są wobec mnie bardzo w porządku. Cóż... cieszę się, że tutaj jestem.

Jakim typem gracza jest Jonny Reibel?

- Jestem niskim zawodnikiem, który może grać jako jedynka i dwójka. Potrafię rzucać, prowadzić grę w ataku, ale najłatwiej powiedzieć, że robię to, czego się ode mnie oczekuje. Umiem również grać w obronie i staram się, żeby moja gra była agresywna. Za każdym razem daję z siebie sto procent i próbuję zrobić wszystko, co jest potrzebne do odniesienia zwycięstwa.

Gdzie grałeś do tej pory i co możesz powiedzieć o tych miejscach?

- W czasach collegu występowałem w Rollins College. Próbowałem także swoich sił w lidze letniej w barwach Miami Heat. Ten rok jest moim pierwszym za oceanem. Można powiedzieć, że po raz pierwszy poznaję specyfikę takiej koszykówki.

Jak powiedziałeś, możesz grać na pozycjach numer jeden i dwa. W jakiej roli czujesz się lepiej?

- Rzeczywiście, mogę być zarówno jedynką jak i dwójką. Preferuję jednak grę na pozycji rozgrywającego. Warto jednak powiedzieć, że „Szubi” wywiązuje się z tej roli znakomicie. Kiedy on jest odpowiedzialny za kierowanie naszymi poczynaniami, to wtedy ja mogę – oczywiście pod warunkiem, że jestem na parkiecie - oddawać rzuty z czystych pozycji.

Czy myślisz, że przekonałeś do siebie trenera Kowalczyka?

- Mam taką nadzieję. Przyjechałem do Ostrowa i każdego dnia podczas każdego treningu i meczu robiłem wszystko najlepiej jak tylko potrafię. Wierzę, że będzie mi dane tutaj zostać. Polubiłem moją nową drużynę i trenerów. Ale jak pewnie wiesz, to jest biznes. Działacze zrobią to, co uznają za słuszne. Czas pokaże.

Komentarze (0)