Kilka dni temu trójmiejskie media poinformowały, że Trefl Sopot otrzymał zaproszenie od sterników EuroCup. Jak się jednak okazuje, w centrali europejskiej nic na ten temat nie wiedzą. A Polska dysponuje trzema miejscami na arenie międzynarodowej.
Pewniakiem do gry w Eurolidze jest oczywiście mistrz Polski, Stelmet Zielona Góra, zaś prawo do rywalizacji w Pucharze Europy na chwilę obecną mają dwa kluby: wicemistrz PGE Turów Zgorzelec oraz brązowy medalista AZS Koszalin. Trefl Sopot może aspirować do miejsca w tych rozgrywkach tylko w momencie, w którym oba zdecydują się z niego zrezygnować. Przed sopocianami w kolejce jest bowiem bardzo mocno zainteresowany udziałem w EuroCup Anwil Włocławek.
Zarówno we Włocławku, jak i Sopocie, spoglądają zatem obecnie w stronę Zgorzelca, gdzie nadal nie podjęto decyzji w tej sprawie, choć niektóre media już jakiś czas temu połączyły PGE Turów z występami w lidze VTB.
- Nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji i daliśmy sobie czas do końca tygodnia. Możliwe więc, że taka decyzja pojawi się w najbliższym czasie. Ciągle jednak zastanawiamy się nad wyborem między VTB a EuroCup. Silniejszą ligą jest oczywiście ta pierwsza, choć wydatki związane z uczestnictwem są większe. Jednocześnie jednak dobre miejsce zapewnia odpowiednie premie - wyjaśnia Waldemar Łuczak, prezes PGE Turowa Zgorzelec.
Jeśli w Zgorzelcu wybiorą grę w VTB, miejsce w EuroCup przypadnie Anwilowi. I choć nie ma jeszcze pewności, czy włocławianie skorzystają z tej możliwości, obecnie w klubie czynione są starania, by zespół mógł zagrać na arenie międzynarodowej. Wszystko wskazuje natomiast na to, ze z powodów finansowych z udziału w EuroCup wycofa się AZS.
Ostatecznie decyzje zapadną w połowie przyszłego tygodnia.