Zbigniew Białek jest jednym z tych koszykarzy, którzy nie mają wielkich szans na pozostanie w Stelmecie Zielona Góra. Mistrz Polski myśli bowiem o znaczącym wzmocnieniu składu przed zmaganiami w Eurolidze, zaś 31-letni Białek trafił do Winnego Grodu w połowie zeszłych rozgrywek, gdyż drużyna potrzebowała gracza z polskim paszportem.
Dzisiaj Stelmet ma w swoim składzie już czterech polskich koszykarzy (Aaron Cel, Mantas Cesnauskis, Kamil Chanas i Łukasz Koszarek), zaś w najbliższym czasie mają dołączyć kolejni, m.in. Przemysław Zamojski. - Bardzo bym chciał pozostać w Zielonej Górze, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem gdzieś na końcu i mam niewielkie szanse. Na razie nie otrzymałem oferty przedłużenia kontraktu - mówi Białek.
31-latek ironicznie podchodzi do podpisania kontraktu przed nowym sezonem. - Nie ma jednak co się stresować, jestem spokojny, bo czasu jest jeszcze dużo. Mój agent rozsyła oferty do różnych klubów i zobaczymy kto zainteresuje się doświadczonym zawodnikiem. Często czytam jak koszykarze się chwalą ile to propozycji nie mają. Cóż, ja nie mam 150 ofert, ale mam nadzieję, że wkrótce znajdę pracodawcę - dodaje mistrz Polski ze Stelmetem.
Nieoficjalnie wiadomo, że Białkiem zainteresowany jest Trefl Sopot, ale wszystko tak naprawdę zależy od tego, czy kontrakt z nadmorskim zespołem przedłuży Filip Dylewicz. 33-letni zawodnik jest w kręgu zainteresowań Stelmetu.