Pierwszego dnia turnieju rozgrywanego w Moskwie - Gomelskiy Cup ekipa Panathinaikosu Ateny po dogrywce okazała się lepsza od drużyny Maccabi Tel Awiw. Spotkanie lepiej otworzyli koszykarze z Izraela, którzy po kilku minutach osiągnęli nieznaczną przewagę. W drugiej odsłonie jednak inicjatywę przejęli podopieczni Zeljko Obradovicia. Mistrzowie Grecji odrobili wszystkie straty, a także wyszli na kilku punktowe prowadzenie.
Większych zmian w obrazie gry nie przyniosła trzecia odsłona meczu. Przez cały czas na parkiecie dominowali wyłącznie koszykarze z z Półwyspu Bałkańskiego. Nic nie zapowiadało, by cokolwiek w tym pojedynku mogło się jeszcze zmienić, zwłaszcza, że po 30 minutach gry na tablicy widniał rezultat 61:73 na korzyść podopiecznych trenera Obradovicia. Diametralne zmiany przyniosła jednak ostatnia odsłona. Izraelska ekipa grała jak z nut. Bardzo szybko odrobiła wszystkie straty i doprowadziła do dogrywki. Bohaterem dodatkowego czasu gry był Vassilis Spanoulis. Grek wykonał kilka skutecznych rzutów wolnych i dzięki temu jego ekipa mogła cieszyć się ze zwycięstwa.
Maccabi Tel Awiw - Panathinaikos Ateny 96:100 (24:21, 21:29, 16:23, 24:12, d.11:15)
Najwięcej dla Maccabi: Arroyo 21, Fisher 20, Batista 19
Najwięcej dla Panathinaikosu: Spanoulis 19, Perperoglou 16, Diamantidis 15, Fotsis 12
W drugim spotkaniu ekipa gospodarzy - CSKA Moskwa zmierzyła się z drużyną Żalgirisu Kowno. Rosyjski zespół na początku spotkania radził sobie bardzo dobrze zarówno w ataku jak i w defensywie. Po 10 minutach gry prowadził różnicą 3 "oczek". Podobnie przebiegała także druga kwarta meczu. To drużyna z Moskwy dyktowała warunki gry, choć przez cały czas prowadzenie stołecznego klubu wahało się w granicach 5 punktów.
W trzeciej kwarcie losy tego pojedynku z nagła się zmieniły. W bardzo krótkim czasie Żalgiris zniwelował wszelkie straty. Przed ostatnią częścią gry na tablicy widniał rezultat remisowy - 53:53. Czwarta odsłona przebiegała niezwykle dramatycznie. Obie drużyny zaprezentowały swoim kibicom prawdziwy festiwal strzelecki. Ostatecznie skorzystali na tym koszykarze z Litwy, którzy wygrali cały mecz 83:81 i tym samym w finale turnieju zmierzą się z ekipą Panathinaikosu Ateny.
- Żalgiris zagrał dzisiaj w drugiej połowie inteligentniej niż my. Mieliśmy 2-3 minuty przestoju. Wielu moich graczy nie mogło się odnaleźć na parkiecie. Być może zdeprymowała ich nieco publiczność - mówił po spotkaniu Ettore Messina, szkoleniowiec ekipy z Moskwy.
- Zwycięstwo jak najbardziej cieszy, ale gdyby nieco zagłębić się, to na pewno jest jeszcze przed nami sporo pracy. Nie mamy jednak jeszcze skompletowane całego składu - komentował Rimantas Grigas, szkoleniowiec litewskiego teamu.
CKSA Moskwa - Żalgiris Kowno 81:83 (17:14, 19:17, 17:22, 28:30)
Najwięcej dla CSKA: Morris 15, Langdon 12, Khryapa 12
Najwięcej dla Żalgirisu: Jankunas 18, Maciulis 18, Brown 15, Woods 14