Karol Wasiek: We wtorek zaczyna się zgrupowanie reprezentacji Polski w Legionowie. Przygotowywałeś się jakoś specjalnie, czy raczej odpoczywałeś w wakacje?
Łukasz Koszarek: Starałem się w miarę coś robić, żeby "nie zardzewieć". Oczywiście do tej optymalnej formy mi trochę brakuje, ale ona przyjdzie. W ostatnich dwóch latach grałem mnóstwo meczów i trzeba to mądrze rozplanować, żeby tego prądu w nogach wystarczyło. Przede mną nie tylko gra na Eurobaskecie, ale także liga plus Euroliga.
Podobno jesteś takim graczem, który nie potrzebuje długiego okresu przygotowawczego, żeby być w optymalnej formie. To prawda?
- Trochę potrzebuję, ale wolę grać niż trenować. Treningi służą mi jednak do tego, żeby wzmocnić się nieco fizycznie, bo nie jestem tytanem pod tym względem. Potrzebuję miesiąc, żeby dobrze przepracować, żeby później starczyło tego prądu.
W tym roku chyba najsilniejsza kadra od lat...
- Wszystko na to wskazuje i dlatego celem minimum jest awans do mistrzostw Świata, o czym wspominał już trener Bauermann. Jedziemy walczyć o coś konkretnego.
To ty pierwszy powiedziałeś, że naszym celem jest walka o ćwierćfinał. Później wszyscy powtarzali jak mantrę twoje słowa. Ćwierćfinał jest faktycznie realny?
- Jeśli nie awansujemy do ćwierćfinału to będę bardzo zawiedziony. Tylko o tym musimy myśleć. Grupa jest ciężka, ale trzeba jechać i rywalizować z tymi najlepszymi. Musimy pokazać, że umiemy wygrywać. Mamy takich zawodników, którzy potrafią to zrobić. Trzeba stworzyć odpowiednią drużynę.
Będziesz mógł w tym roku grać pick and rolle nie tylko z Marcinem Gortatem, ale z całą plejadą graczy wysokich. Nasza gra w ofensywie może wyglądać całkiem przyjemnie dla oka. Zgodzisz się?
- Mamy kilku zawodników, którzy będą grali pick and rolle. To jest dobre rozwiązanie, ponieważ będziemy mogli zaatakować na różne sposoby i sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Jeśli się zgramy to nasza gra może wyglądać naprawdę dobrze i wówczas kibice będą mogli się cieszyć z naszych wyników.
W tym roku będziesz grał wymiennie z Krzysztofem Szubargą. To chyba dobry układ, że wreszcie nie będziesz musiał grać po 40 minut w każdym meczu?
- Oczywiście. W ostatnich latach tych zmian było bardzo mało i to na każdej pozycji. Tych meczów w mistrzostwach będzie mam nadzieję więcej niż pięć. To jest ogromny wysiłek dla naszego organizmu. Spójrzmy na to, że najczęściej wygrywają drużyny, które mają najszersze składy.
Obserwujesz to, co dzieje się wśród naszych grupowych rywali?
- Szczególnie jeśli chodzi o Hiszpanów, ale powiem tak: najważniejszą rzeczą jest to, żeby stworzyć u siebie bardzo groźną drużynę, a dopiero później patrzmy na innych.
Czyli podstawowy cel na zgrupowanie w Legionowie to zbudowanie atmosfery?
- Oczywiście. Pierwszą rzeczą, którą musimy stworzyć to jest atmosfera, ale to wyniki tworzą atmosferę. Chodzi o to, żeby te role były podzielone w taki sposób, że nawet jak ktoś będzie miał mniejszą to żeby ją zaakceptował i wówczas będzie dobrze.
Marcin Gortat mówi, że w Europie jest w stanie ograć każdego rywala. Wywiąże się ze swojej obietnicy?
- Myślę, że jest w stanie, ale na jakim procencie to już ciężko wyczuć. Zobaczymy, jak inne drużyny będą przygotowane pod naszą drużynę, czy będą go podwajać, czy też nie. On i Maciej Lampe są graczami, na których będziemy opierać swoją grę w ataku.