Działacze PGE Turowa Zgorzelec sporo ryzykują. W tym, a także w kolejnym sezonie, grą drużyny kierować będzie niedoświadczony w europejskiej koszykówce, 23-letni Amerykanin z Nowego Jorku, Tony Taylor. Spore ryzyko może zostać jednak nagrodzone. Zwłaszcza, że kontrakt (podpisany do czerwca 2015 roku) sugeruje, że klub da zawodnikowi czas na adaptację.
- Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, zarówno dla mnie, jak i dla samego klubu. Ja nie będę musiał się martwić o swoją przyszłość w żadnym momencie zbliżającego się sezonu, a klub ma pewność, że po wstępnej adaptacji, która moim zdaniem nie potrwa długo, będzie mieć solidnego gracza - mówi Taylor.
Taylor wybrał grę w Zgorzelcu, gdyż w decyzji utwierdził go jego dobry znajomy, były zawodnik PGE Turowa, Torey Thomas. - Znamy się dobrze, mieszkamy obok siebie. Torey powiedział, że tutaj znajdę idealne warunki do rozwoju. Powiedział także, że klub nigdy nie podejmuje gwałtownych ruchów w trakcie sezonu i daje czas swoim graczom na zaprezentowanie umiejętności - dodaje Amerykanin.
Na chwilę obecną nie wiadomo czy Taylor będzie zawodnikiem pierwszej piątki. Podobne aspiracje ma również inny nowy nabytek PGE Turowa, Serb Nemanja Jaramaz, a przecież trener Miodrag Rajković bardzo często w roli rozgrywających wykorzystuje nominalnych rzucających. Tak było w poprzednim sezonie, gdy playmakerami byli momentami Michał Chyliński czy David Jackson. W przyszłych rozgrywkach może być tak samo z Łukaszem Wiśniewskim.
- Nie znam jeszcze żadnego z moich nowych kolegów, więc nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało, ale niczego się nie obawiam. Na pewno znajdziemy wspólny język by stać się zespołem i wygrywać mecze zarówno w Polsce, jak i w VTB - tłumaczy Amerykanin.