Pomimo upływu lat, Torey Thomas nadal jest wspominany w Zgorzelcu jako jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, rozgrywających PGE Turowa w historii tego klubu. Amerykanin grał w przygranicznym mieście w sezonie 2010/2011, kończąc rozgrywki ze średnimi 14,4 punktu i 5,7 asysty i wicemistrzostwem zespołu.
Od tamtej pory każdy kolejny playmaker musiał mierzyć się nie tylko z wysokimi oczekiwaniami fanów PGE Turowa, ale również porównaniami do Thomasa.
To samo spotka zatem Tony'ego Taylora, który jest najnowszym nabytkiem zgorzeleckiego klubu. Amerykanin ma jednak szansę udźwignąć porównania do byłego playmakera zespołu - tak przynajmniej twierdzi... sam Thomas. Obaj zawodnicy są znajomymi.
- Ściągnięcie Tony'ego to bardzo dobry ruch Turowa i cieszę się, że Tony zagra w tym zespole. Powiedziałem mu, że trafia do świetnego klubu, gdzie będzie miał szansę się wybić - mówi Thomas.
Na parkiecie nie było rzeczy, której 28-letni Amerykanin nie był w stanie zrobić. Świetnie rzucał z dystansu, nie bał się grać jeden na jednego, a także bardzo dobrze bronił dzięki swojemu atletyzmowi. A jak będzie grał Taylor?
- On jest bardzo dobrym strzelcem, ale rozumie co to znaczy gra na jedynce. To inteligentny zawodnik, dużo widzi, nie ma problemów z grą zespołową. No i jest bardzo atletyczny, więc nieźle radzi sobie w defensywie - wyjaśnia Thomas, dodając - Myślę, że nie będzie miał żadnych problemów z przestawieniem się na styl europejski. Jestem zdania, że od razu wskoczy do pierwszej piątki.