Zadecydowały małe rzeczy - rozmowa z Magdaleną Losi, zawodniczką KSSSE AZS PWSZ Gorzów

Magdalena Losi wraca do polskiej ligi. Wybrała gorzowskie Akademiczki, ale jak przyznaje, decyzja nie była łatwa. A dlaczego KSSSE AZS PWSZ? I jakie Polka ma założenia na najbliższy sezon?

Dawid Lis
Dawid Lis

Dawid Lis: Dlaczego zdecydowałaś się na powrót do Polski? Były jakieś inne oferty?

Magdalena Losi: Były inne oferty, głównie z Italii. Bardzo chciałam zagrać jeszcze w Polsce. Młoda już nie jestem, więc cieszyłam się, gdy pojawiła się ta oferta. Nie była to prosta decyzja. Jestem mężatką, mam dzieciaczka, odseparowanie na pewno nie jest wskazane dla rodziny.

Wybrałaś Gorzów. Dlaczego?

- Wiadomo, że ta moja kariera nie trwa zbyt długo, więc chciałam zrobić jeszcze coś dla siebie. Chciałam wrócić do Polski, a wiem jaka jest w Gorzowie koszykówka, wiem co preferuje trener Dariusz Maciejewski. Byłam tutaj przez sześć lat. Zadecydowały małe rzeczy. Zadecydowało także to, że znam to miejsce, że nie przyjechałam do klubu, którego nie znam. W Gorzowie jest porządny klub, ta część sportowa bardzo mi odpowiada, więc się zdecydowałam.

Co możesz powiedzieć o swojej grze we włoskiej lidze?

- We Włoszech miałam dużą odpowiedzialność. Byłam jedną z najlepszych zawodniczek w każdym zespole, gdzie grałam. Duża odpowiedzialność na mnie ciążyła w ostatnich minutach, czy w ostatnich akcjach. Wiem, że tutaj na pewno tak nie będzie, bo zespół będzie wyrównany. Chciałam zagrać właśnie w takim klubie, na takim poziomie.

Magdalena Losi wraca do polskiej ligi. Postawiła na Gorzów Magdalena Losi wraca do polskiej ligi. Postawiła na Gorzów

Jesteś z po obozie w Szklarskiej Porębie z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.. Jak oceniasz tę część przygotowań?

- Było fajnie (śmiech). Zrobiłyśmy dobrą pracę. Chodziłyśmy dużo, biegałyśmy troszkę. Na pewno wytrzymałość i siła w nogach jest. Teraz musimy nabrać świeżości, bo nogi są jeszcze trochę ociężałe. Czeka nas już tylko parkiet i piłka.

Zaczęliście już treningi w hali. Jak się czujesz ponownie pod okiem trenera Maciejewskiego?

- Dobrze mi się trenuje. Zawsze lubiłam trenera ideę i treningi, bo są ciekawe. A ja należę do osób, które szybko się nudzą, ale tutaj jak na razie się nie nudzę (śmiech).

Do zespołu dołączyły Amerykanki. Jak oceniasz te zawodniczki?

- Amerykanki tak naprawdę dopiero przyjechały. Ta mała (Andrea Riley - dop. red) jest uśmiechnięta. Są na pewno pozytywne. Na nie liczymy i na pewno dadzą nam duże wzmocnienie. Chodzi o to, żebyśmy się zgrały i żebyśmy tworzyły fajną grupę. Dużo od tego zależy, ale nie tylko sportowo, ale także poza boiskiem.

Jaki cel masz na ten sezon?

- Chcemy zdobyć medal.

A stawiasz sobie jakiś indywidualny cel przed rozgrywkami?

- Indywidualnie chcę wypaść jak najlepiej. Nie mam jakichś sprecyzowanych celów, ponieważ to gra zespołowa. Ale na pewno nie przyjechałam, żeby tutaj siedzieć na ławce. Na pewno chciałabym jak najbardziej przydać się drużynie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×