Nie mam żalu do Śląska - rozmowa z Pawłem Bochenkiewiczem, zawodnikiem WKK Wrocław

Paweł Bochenkiewicz pozostaje we Wrocławiu, ale ze Śląska przenosi się do lokalnego rywala zespołu WKK. Tym samym będzie kolejnym wzmocnieniem beniaminka po Karolu Szpyrce i Rafale Niesobskim.

Mateusz Zborowski
Mateusz Zborowski

Mateusz Zborowski: Paweł po dwóch awansach ze Śląskiem przenosisz się do lokalnego rywala WKK i tym samym zostajesz w I lidze. Co było powodem rozstania ze Śląskiem?

Paweł Bochenkiewicz: Najważniejszym powodem na pewno jest to, że jestem bardzo mocno związany z Wrocławiem, ale nie wykluczałem też gry w innym mieście. Wtedy pojawiła się oferta z WKK, która była najkorzystniejszą ze wszystkich możliwych opcji. A ze Śląskiem rozstałem się, bo wiedziałem, że nie będzie dla mnie miejsca w ekstraklasowym składzie, a przede wszystkim minut jakie chciałbym spędzać na parkiecie.

Nie masz trochę żalu do włodarzy WKS-u, że nie dali Ci szansy w TBL? W końcu jesteś jednym z tych, który oddał chyba najwięcej serca i zaangażowania za awans?

- Nie mam żalu do Śląska, bo zdawałem sobie sprawę, że nie dostawałbym tylu minut na parkiecie ile bym chciał. A nie interesował mnie kontrakt w zespole ekstraklasowym i siedzenie tylko i wyłącznie na ławce.

Jakie oczekiwania postawił przed tobą nowy trener Paweł Turkiewicz?

- Jeszcze nie rozmawiałem z trenerem na temat mojej roli w zespole, ale na pewno trener Turkiewicz mnie zna i wie czego można się po mnie spodziewać. Na pewno nie byłoby mnie w zespole WKK, gdyby moje walory nie wnosiły niczego do drużyny.

Powiększyłeś kolonię byłych zawodników Śląska bowiem wcześniej do WKK dołączył już Łukasz Diduszko. Raźniej jest wam razem w nowej grupie?

- Oczywiście, tym bardziej że wiem co potrafi Łukasz. Mając okazję grać cały sezon ze sobą w Śląsku doskonale się rozumiemy i współpracujemy ze sobą na parkiecie.

Podobno bardzo chwalisz sobie pracę z trenerem od przygotowania motorycznego w WKK – Bartoszem Pasternakiem. Nie masz jeszcze dosyć ciężkich treningów siłowych (śmiech)?

- To prawda, bardzo sobie chwalę pracę z trenerem Pasternakiem właśnie z tego powodu, że urozmaica on treningi siłowe o nowe ćwiczenia z wykorzystaniem profesjonalnego sprzętu, a zwłaszcza taśm trx. Dlatego tez trening siłowy jest znacznie ciekawszy i o wiele lepszy od zwykłego przerzucania ciężarów, które zawsze praktykowałem. Do tego dochodzi również indywidualne podejście trenera do każdego z zawodników i pracy z nimi nad ich największymi słabościami.
Paweł Bochenkiewicz w akcji Paweł Bochenkiewicz w akcji
Pojawiły się inne opcje transferowe po ubiegłym sezonie czy po cichu liczyłeś, że pozostaniesz w Śląsku?

- Oczywiście miałem inne oferty miedzy innymi z drugoligowego GTK Gliwice czy chociażby z I ligi z klubów z Bydgoszczy i Lublina. Z drużyną z Lublina do samego końca pertraktowałem, ale oferta WKK była dla mnie korzystniejsza głównie z powodów związanych z moim miejscem zamieszkania.

Idąc za ciosem należy się spodziewać trzeciego awansu pod rząd (śmiech)? Bo w WKK takich specjalistów od awansów jest kilku chociażby Mirosław Łopatka, Mateusz Płatek czy trener Paweł Turkiewicz.

- Jakby tak dokładnie liczyć to ja już mam trzy awanse (śmiech). Jest jeszcze awans z drugą drużyną Śląska do II ligi, ekipą z którą zagramy swój pierwszy sparing.

Na co będzie stać WKK w I lidze? Bo wielu wymienia was jako przysłowiowego czarnego konia rozgrywek?

- Na co będzie nas stać to zweryfikuje parkiet. Skład jest mocny, ale przeważa młodość w zespole, a co za tym idzie też niedoświadczenie, ale młodzież wsparta bardziej doświadczonymi kolegami z drużyny może sporo namieszać w tej lidze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×