Dawid Lis: Panie trenerze za wami obóz przygotowawczy w Szczecinku. Jak pan może go ocenić?
Krzysztof Koziorowicz: Była nas dziewiątka, z kierowniczą zespołu dziesiątka. Ten zespół dopiero się zbiera i na pewno sama liczba sama liczba stanowi o tym, że ile człowiek by nie zrobił to obciążenie i tak było duże. Pracowaliśmy naprawdę solidnie.
A nad czym pracowaliście?
- Był to obóz, na którym pracowaliśmy nad ogólnym przygotowaniem fizycznym przygotowaniem. Poświęciliśmy też czas nad obroną, bo ja osobiście temu poświęcam bardzo dużo. Było to też widać w tym sparingu w Gorzowie. My nie mamy w zespole gwiazd. Musimy wszystko nadrabiać ciężką pracą.
Rozpoczęliście gry sparingowe. Jaki plan przygotowań jeszcze przed rozgrywkami dla beniaminka?
- Mamy przed sobą sporo sparingów. Ten zespół musi poznać przeciwników. Jest to jednak beniaminek i musi zdobywać doświadczenie. Planujemy 12 spotkań sparingowych, większość z dobrymi zespołami, choćby z Gorzowem.
Jak pan może ocenić ten pierwszy sparing w Gorzowie?
- To był typowo roboczy sparing. Wynik nie ma większego znaczenia. Natomiast na pewno przyjemnie się wygrywa, niezależnie gdzie i w jakiej fazie. Najważniejsze jest to, że dziewczyny próbowały realizować założenia. Skuteczność była jaka była. Wpadło nam kilka łatwych punktów z szybkiego ataku i zdołaliśmy odskoczyć. Skuteczność była różna i łatwo było utrzymać przewagę. Odjechaliśmy trochę zmienną obroną.
W lidze wystartuje 10 zespołów, chociaż początkowo mówiło się o 13. To, że Szczecin przystąpi do rogrywek można uznać za sukces?
- Na pewno tak. Awans był dużym zaskoczeniem. Jak to się mówi, w dobrym tonie, była zbieranina, a ze zbieraniny wyszedł dobry zespół i od razu udało się awansować. Bardzo się cieszę, że nam się to udało.
Jaka jest szansa na rozwój koszykówki w Szczecinie?
- W Szczecinie koszykówka żeńska nie ma zaplecza jak na razie. W tej chwili powolutku próbujemy to robić. Na pewno nie jest to jak w Gorzowie, ale chcielibyśmy, żeby tak było w przyszłości. Stanowiłoby to sens pracy długofalowej i oby tak się stało.
Z uwagi na 10 drużyn zmienił się też system rozgrywek. Jest pan zadowolony z tej zmiany?
- W przypadku dziesięciu zespołów to na pewno bardzo racjonalne i sensowne rozwiązanie. W przypadku 12 zespołów choćby, żeby meczów było więcej, to racjonalne byłoby zrobienie 1-8, ale w tym kontekście jest to bardzo sensownie zrobione.
Jak jest stawiany cel przed beniaminkiem na ten sezon?
- Liga nie jest za długa, dziesięć zespołów. Każdy mecz będzie ważny. Musimy do choćby pierwszego spotkania być bardzo dobrze przygotowani, żeby sprostać zadaniu. Naszym nadrzędnym celem jest utrzymanie w lidze i mam nadzieję, że uda nam się ten cel zrealizować.