Z optymizmem w przyszłość - rozmowa z Michałem Michalakiem, graczem Trefla Sopot

- Myślę, że właściwe osoby są na stanowiskach. W tym sezonie wszystko będzie lepiej zorganizowane i to pozwala z optymizmem patrzyć w przyszłość - mówi Michał Michalak, zawodnik Trefla Sopot.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Po pierwszych treningach z nowym zespołem - co możesz powiedzieć o tej drużynie? Trefla Sopot czeka walka o środek tabeli, czy cele są jednak ambitniejsze?

Michał Michalak: Trefl Sopot to klub znany w Polsce, który zawsze ma duże ambicje. W tym sezonie dalej będziemy chcieli się bić o medale. Na razie trudno jest mówić dokładnie o co będziemy grali, ponieważ nie wiemy, jaka jest siła innych drużyn. Pierwsze sparingi zweryfikują to, jak będzie wyglądała nasza gra. Trzeba będzie poczekać do początku sezonu, żeby zweryfikować naszą siłę na tle innych drużyn.

Ta optyka wobec twojej osoby się w klubie nieco zmieniła, bo w zeszłym roku pełniłeś rolę zadaniowca, ale w tym sezonie tych minut otrzymasz znacznie więcej.

- Wiem, że taka jest koncepcja klubu, iż na pozycji numer dwa jestem ja i David Brembly. Rozmawiałem z prezesem Dolnym i mogę się z tego powodu tylko cieszyć. Będę robił wszystko, żeby tę szansę od klubu wykorzystać. Chcę prezentować się jak najlepiej. Musi się to przełożyć na wynik zespołu.

Ta rywalizacja z Davidem chyba może wam obu wyjść na dobre.

- Jesteśmy rówieśnikami i będziemy walczyć o minuty na parkiecie. Aczkolwiek jesteśmy kolegami i razem po treningach zostajemy i oddajemy bardzo dużo rzutów. Ćwiczymy nad wieloma elementami.

Jesteś gotowy do pełnienia tej roli w tak ambitnym klubie?

- Każdy zawodnik chce pełnić jak największą rolę w zespole. Uważam, że jak się dostaje taką szansę to trzeba z niej skorzystać. Jestem gotowy do pełnienia takiej roli.

W poprzednim sezonie z twoją regularnością bywało różnie. Możemy się spodziewać, że w tym roku z tym elementem będzie znacznie lepiej?

- Są czasem słabsze momenty, które się przytrafiają. Sezon jest pełen wzlotów i upadków i kluczem jest to, żeby przełamywać te dołki. Ostatni sezon nie był dobry w moim wykonaniu, ale ja jestem taką osobą, że te dołki chce pokonać ciężką pracą. Chcę iść do przodu.

W poprzednim sezonie było bardzo głośno na temat problemów Trefla Sopot. Wydaje się, że ten sezon będzie spokojniejszy pod tym względem.

- Myślę, że właściwe osoby są na stanowiskach. W tym sezonie wszystko będzie lepiej zorganizowane i to pozwala z optymizmem patrzyć w przyszłość. Prezes Dolny wszystko porządkuje.

A to co mówi prezes jest "przelewane na papier"?

- Jest bardzo rzetelnym człowiekiem. To właściwa osoba na takim stanowisko. Zna się po prostu na rzeczy.

To był udany sezon reprezentacyjny w twoim wykonaniu?

- W mistrzostwach U20 wykonaliśmy zadanie, które było przed nami przedstawione. To był tak naprawdę nasz obowiązek. Z kolei jeśli chodzi o pierwszą reprezentację to miałem możliwość uczestniczyć w zgrupowaniu. Zobaczyłem, jak to wygląda od środka, potrenować. Pożegnałem się z kadrą dosyć szybko i nie miałem okazji zagrać w żadnym meczu sparingowym. Patrzę jednak z optymizmem w przyszłość.

Jak trener Bauermann podziękował ci za pracę?

- Rozmawiałem z trenerem Bauermann osobiście. Powiedział mi, dlaczego się rozstajemy. Powiedziałem mi, że nie jadę dalej i już. Szkoda, bo każdy gracz chce grać w kadrze jak najdłużej. Mówiliśmy także o mojej przyszłości w kadrze. Przyszłość stoi przede mną otworem.

W meczu wewnętrznym kadry znów grałeś na pozycji rozgrywającego. Trener Bauermann widział cię na tej pozycji?

- Takie były ustawienia zespołów, że przez chwilę grałem jako rozgrywający. Mam takie możliwości, żeby grać na tej pozycji. Lubię grać jako combo, ponieważ mogę kreować, grać więcej z piłką.

Miałeś o tyle trudniej, że na pozycji numer dwa była niesamowita rywalizacja.

- Dużo zawodników w tym roku przyjechało na kadrę. Była wyrównana rywalizacja, niestety mi się nie udało. Mamy bardzo dużo dobrych zawodników na obwodzie, którzy z pewnością sobie poradzą na EuroBaskecie.

Powiedz, bo wiem, że jesteś dobrym kolegą Tomasza Gielo. Jemu się udało pojechać z drużyną na mecze sparingowe. Pojawiła się u ciebie taka zazdrość?

- (śmiech). Zazdrość w takim sensie pozytywnym. Oczywiście, że chciałem jechać, ale nie mam mu za złe, że on był, a ja nie. Walczyliśmy o miejsce w składzie. Kibicowałem mu w meczach sparingowych, żeby pokazał się z jak najlepszej strony. Jestem moim przyjacielem. Myślę, że w przyszłości będziemy stanowić o sile tej reprezentacji.

Jak wyglądał ten stosunek starszych do młodszych zawodników?

- Ostatnio czytałem, że byliśmy wysyłani po chipsy (śmiech). Faktycznie tak było. Atmosfera była bardzo dobra, było sporo żartów. Jako najmłodsi zawodnicy w kadrze mieliśmy jakieś obowiązki, które musieliśmy wykonywać. Niektórzy z zawodników doświadczonych korzystały z tego przywileju starszyzny, ale to jest przecież naturalna kolej rzeczy.

Czego się nauczyłeś podczas tego zgrupowania?

- Sam pobyt był dla mnie nowością. Mogłem rywalizować z zawodnikami, którzy są najlepsi w kraju. Ta rywalizacja powoduje, że moje umiejętności idą do góry, ponieważ muszę się wznieść na swoje wyżyny. Zobaczyłem, jak wyglądają treningi u trenera Bauermanna.

Mówi się, że te miesiąc pracy w czerwcu razem z Tomkiem Gielo poszedł nieco na marne i spowodował, że byliście popularnie "zajechani". Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?

- Przyznaję, że nie byłem w najlepszej formie na mistrzostwach U20, aczkolwiek te treningi z trenerem Colem Hairstonem oraz Arturem Gronkiem były pod kątem pierwszej reprezentacji. Co prawda nie zostałem na kadrze zbyt długo, ale nie uznaję tego czasu za stracony. To co tam robiłem to tylko wyjdzie z korzyścią w przyszłości. To był najcięższy miesiąc pracy w mojej karierze. Jestem młodym zawodnikiem i cały czas się rozwijam.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×