Sebastian Grzesiński: Było to dla mnie ciekawe doświadczenie

Sebastian Grzesiński ma już za sobą debiutancki występ w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki. Zawodnik Atlasa Stali Ostrów dostał szansę zaprezentowania się w drugiej kwarcie meczu przeciwko AZS-owi Koszalin.

Dawid Bilski
Dawid Bilski

22-latek wszedł na parkiet za Tomasza Ochońkę, który rozegrał całą drugą kwartę na inaugurację rozgrywek. Tym razem szansę od trenera dostał Grzesiński. Przez blisko 7 minut spędzonych na parkiecie zaliczył swoje pierwsze trafienie dobijając pod koszem niecelny rzut jednego ze swoich kolegów z drużyny. - Na pewno było to dla mnie ciekawe doświadczenie, po to pracuję ciężko na treningach. Jestem zadowolony z tego, że dostałem szansę zaprezentowania. Będę robił wszystko, żeby było więcej takich okazji - mówi Sebastian Grzesiński. - Spotkanie było bardzo zacięte. Zagraliśmy dobrze w obronie i ataku. Cieszę się, że wygraliśmy, nasza praca na treningach przynosi efekty - dodaje młody koszykarz.

Wobec wprowadzenia przez władze rozgrywek obowiązku występowania przez całą kwartę zawodnika urodzonego w 1986 roku lub młodszego trener Andrzej Kowalczyk oprócz Ochońki sięgnął właśnie po Grzesińskiego. - Trafiłem do Ostrowa bodajże 2 dni po tym jak drużyna rozpoczęła przygotowania do sezonu. Mój agent skontaktował się z ostrowskim klubem i tutaj zostałem. Wcześniej trenerzy nie mogli sobie pozwalać na to, aby wpuszczać młodych zawodników. Ten przepis daje szansę pokazania się. Ja jestem zadowolony z tego przepisu. Można złapać trochę doświadczenia, parę minut pograć na boisku i pokazać się - mówi gracz Atlasa Stali.

Sebastian Grzesiński urodził się 29 kwietnia 1986 roku w Piotrkowie Trybunalskim, jednak jego koszykarska kariera rozpoczęła się w Bydgoszczy. - Jestem wychowankiem Novum Bydgoszcz, gdzie grałem od młodzika. Z tym zespołem awansowałem z trzeciej do drugiej ligi. W poprzednim sezonie przeniosłem się do zespołu z Sopotu, który grał w I lidze - opowiada zawodnik. Na pierwszoligowych parkietach w barwach rezerw sopockiej drużyny spędzał on na parkiecie średnio 22 minuty, zdobywając w tym czasie 7 punktów. - Dostawałem szansę od trenera i miałem okazję się pokazać. Myślę, że w sumie było nie najgorzej. Grałem przemiennie na pozycji rozgrywającego i dwójce, która bardziej mi odpowiadała - mówi Sebastian Grzesiński.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×