ME: Chorwacja - Polska: Wielki powrót Polaków bez znaczenia

Reprezentacja Polski przegrywała 4:24 w pierwszej kwarcie, a przed końcem spotkania miała już tylko jeden punkt straty do Chorwacji. Wyjść na prowadzenie jednak nie zdołała i poniosła trzecią porażkę.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwóch porażkach z rzędu spodziewano się, że reprezentacja Polski przystąpi do spotkania z Chorwacją z ogromną chęcią zwycięstwa. Być może tak było, ale wynik absolutnie tego nie pokazywał. Po siedmiu minutach meczu Polacy przegrywali już 4:24! Koszykarzom trenera Dirka Bauermanna nie wychodziło absolutnie nic. Proste straty, bierna obrona i całkowita nieskuteczność - tym charakteryzowali się właśnie Polacy.

Całkowicie bezproduktywnych Macieja Lampe i Marcina Gortata trener Bauermann posadził na ławkę i właśnie bez nich coś się ruszyło. Chorwacja przez trzy ostatnie minuty pierwszej kwarty nie rzuciła punktu, a biało-czerwoni - prowadzeni przez Krzysztofa Szubargę - dołożyli osiem z rzędu i zniwelowali straty do 12 punktów.

Właśnie Szubarga wniósł wiele ożywienia w poczynania strasznie ospałych i stojących w miejscu Polaków. Szubargę wspierał - bardzo dobry podczas całego EuroBasketu - Michał Ignerski. Skrzydłowy naszej reprezentacji udanie wchodził pod kosz i rzucał z dystansu. Dzięki tej parze w połowie drugiej kwarty przegrywaliśmy już tylko 25:33.

Chorwacja zdołała jeszcze ponownie zbudować wielką przewagę i prowadziła nawet 56:38 w trzeciej kwarcie, ale wówczas Szubarga z Ignerskim ponownie dali o sobie znać. Zadziorny rozgrywający sprawiał, że pozostali koszykarze Polski grali z większym zaangażowaniem. Sam wybierał piłkę Roko Ukiciowi, skutecznie wchodził pod kosz i dodawał nam animuszu. Ignerski natomiast - podobnie jak Szubarga - nie bał się podejmować ważnych decyzji i brać odpowiedzialności na swoje barki i po jego rzutach straty Polaków błyskawicznie malały.

Trzy minuty przed końcem spotkania było tylko 66:65 dla Chorwacji po punktach Szubargi. Od tej pory oba zespoły grały kosz za kosz i do samego końca walczyły o zwycięstwo. Polacy mieli szansę na przełamanie rywala, ale zmęczony Ignerski, a także Łukasz Koszarek, Thomas Kelati, czy Szubarga pudłowali z dystansu. Chorwacja obroniła się i nie dała wyrwać sobie zwycięstwa z rąk.

Kolejny słaby mecz rozegrał Maciej Lampe, który był cieniem samego siebie. Marcin Gortat również nie rozegrał dobrych zawodów, ale w kilku akcjach skorzystał z dobrych podań swoich partnerów i po dwutakcie dorzucił kilka punktów. Słaby poziom zaprezentował także Thomas Kelati, który nie trafiał, nie kreował pozycji kolegom i nie imponował w obronie.

Wielki słowa uznania należą się Michałowi Ignerskiemu i Krzysztofowi Szubarga. To właśnie ta para wyciągnęła z absolutnego dnia naszą kadrę, kiedy to pod koniec pierwszej kwarty przegrywała 4:24. Kolejne dobre minuty w turnieju zanotował Przemysław Zamojski.

Zbyt wielka strata z początku spotkania sprawiła, że pod sam koniec meczu Polacy nie mieli już energii i nie zdołali przechylić szali na swoją korzyść. Była to trzecia porażka biało-czerwonych podczas słoweńskiego EuroBasketu.

Chorwacja - Polska 74:70 (24:12, 17:20, 21:17, 12:21)

Chorwacja: Boganović 23, Simon 14, Ukić 14, Rudez 9, Tomić 8, Markota 5, Sarić 3, Zorić 2, Andrić 0, Draper 0.

Polska: Ignerski 22, Gortat 14, Szubarga 14, Lampe 6, Zamojski 6, Kelati 5, Waczyński 2, Karnowski 1, Ponitka 0, Koszarek 0.

Źródło artykułu: