W najważniejszym momencie spotkania Ioannis Bourousis zdobył dwa punkty, wyprowadzając Grecję na prowadzenie 66:64, chwilę później wrócił do defensywy by zablokować rzut Sergio Rodrigueza, a następnie przeniósł się pod kosz rywali, zaliczając kolejne trafienie - wówczas było 68:64 na trzy i pół minuty przed końcem spotkania.
Hiszpanie próbowali jeszcze ratować wynik rywalizacji, ale pięć punktów w odstępie minuty zdobył Michael Bramos - po jego trafieniach Grecja wygrywała 70:66 i 75:68 (na 59 sekund do ostatniej syreny).
Ekipa Andrei Trinchieriego pokazała wielkie serce oraz udowodniła niedowiarkom, którzy skreślili ją po dwóch porażkach z Włochami i Finlandią, że może jeszcze odegrać jedną z głównych ról - iście spartański wysiłek potrzebny był by wygrać mecz, który zaczęło się od stanu 14:26.
Bohaterem Greków został Vassilis Spanoulis - autor 20 oczek. Połowę tego dołożył Giorgos Printezis, ale uczynił to w tylko 17 minut. Dla Hiszpanów po 20 punktów rzucili Marc Gasol i Rudy Fernandez.
Grecja - Hiszpania 79:75 (16:26, 25:12, 11:19, 27:18)
Grecja: Spanoulis 20, Kaimakoglou 11, Bourousis 10, Printezis 10, Bramos 8, Sloukas 7, Papanikolau 5, Zisis 4, Kavvadas 3, Mavrokefalidis 1, Perperoglou 0
Hiszpania: Gasol 20, Fernandez 20, Claver 9, Rubio 6, Calderon 5, San Emeterio 4, Aguilar 3, Mumbru 3, Rodriguez 3, Llull 2, Rey 0