Za rozwiązywanie tych umów odpowiedzialny jest Walter Jeklin, który od tego roku pełni funkcję generalnego menedżera w Stelmecie Zielona Góra. Słoweniec zaznacza, że negocjacje trwają. - Do końca tego tygodnia wszystko ma być jasne i wówczas ogłosimy wszystkie szczegóły. Teraz te rzeczy są w trakcie i nie chcemy w tym momencie na ten temat dyskutować z szacunku dla zawodników - zapowiada Jeklin.
Zawodnicy cały czas jednak trenują z zespołem, ale oczywiście nie wystąpią w meczu z Bayernem Monachium. - Takie są zapisy w kontrakcie, więc zarówno my, jak i oni muszą przestrzegać tego. Dopóki umowa jest zawarta to musimy się jej trzymać. Biorą udział w treningu, a w międzyczasie są prowadzone negocjacje związane z ich kontraktami. Wydaje mi się, że do końca tygodnia wszystko będzie rozstrzygnięte - dodaje Jeklin.
Richard Thomas Guinn oraz Russell Robinson po prostu nie przekonali do siebie sztabu szkoleniowego, jak i działaczy Stelmetu Zielona Góra. Guinn miał być prawdziwą "skałą nie do przejścia", a okazał się zawodnikiem, który przede wszystkim stoi na dystansie i tam stara się zdobywać punkty. Klub potrzebował jednak gracza, który gra w strefie podkoszowej, a Guinn tego nie zapewniał. Z Robinsonem z kolei był taki problem, że on lepiej sobie radził na pozycji rzucającego obrońcy, a nie rozgrywającego. Klub ściągnął nawet Ervinga Walkera, aby wzmocnić konkurencję dla Łukasza Koszarka.
A może bałagan w Stelmecie w rzeczywistości nie istnieje, tylko krytyczna opinia Jankowskiego ma inne podłoże? - Nie szukam dziury w całym. Dziennikarz poprosił mnie o opinię. Opowiedziałem o tym, co widzę i podzieliłem się wnioskami - odpowiada były kapitan koszykarskiej reprezentacji Polski.
Jankowski przez kilka lat pracował w Zielonej Górze. Najpierw jako asystent trenera, następnie jako pierwszy trener, później znów spadł do roli asystenta. Aż po ostatnim, złotym sezonie... - Szefowie klubu przekazali, że są zadowoleni z mojej pracy i będziemy to kontynuować - opowiadał. Stało się jednak inaczej. Ster w sportowej sferze Stelmetu przejął generalny menedżer Walter Jeklin i sprowadził do pomocy pierwszemu trenerowi innych asystentów: Andrzeja Adamka oraz Artura Gronka. Jeklin współpracował z nimi wcześniej w innych klubach. Jankowski nie krył, że czuje się zawiedziony i oszukany. Pracy w ekstraklasie nie znalazł. Został komentatorem w telewizji, która nabyła prawa do pokazywania transmisji z Tauron Basket Ligi, szkoli też drugoligowych graczy GTK Gdynia. Ale to w rzeczywistości trzeci, regionalny szczebel rozgrywek. Grę oraz wyniki Stelmetu Jankowski komentował jednak nie na telewizyjnej antenie, tylko w rozmowie z dziennikarzem SportowychFaktów.pl. Powiedział m.in.: "To już nie jest wróżenie z fusów. Na ten moment Stelmet wygląda fatalnie" oraz "...wygląda na to, że bałagan panuje, i w klubie, i w drużynie". Jeżeli ocena Jankowskiego byłaby trafna, odpowiedzialność za bałagan spada na Jeklina oraz właściciela zielonogórskiego klubu Janusza Jasińskiego, bo to oni latem wybierali koszykarzy do składu. Nie ma sensu forsować tezy, że Jasiński i Jeklin dokonali samych trafnych wyborów. Z jednym z zatrudnionych koszykarzy - Adrianem Oliverem - Stelmet rozstał się już. Z dwoma kolejnymi - R.T. Guinnem i Russellem Robinsonem - zapowiedział rychłe rozstanie. A w ogólnym wymiarze gra i wyniki zielonogórskiej drużyny są dalekie od OK. Klub koryguje pomyłki, łata luki ze słabościami. Tuż przed startem sezonu sięgnął po nowego rozgrywającego - Ervinga Walkera. W piątek w Stelmecie zadebiutuje zaś nowy podkoszowy Vladimir Dragicević. Jeklin nie znalazł jednak w tym ruchu kadrowym znamion bałaganu: - Każdy ma prawo do własnych opinii. Ale każdy patrzy na sytuację przez inne okulary. Dla nas celem jest obrona mistrzostwa oraz zaprezentowanie się w europejskich pucharach jak najlepiej. Co do zasady - zespół został mocno przebudowany. Teraz czas pracuje na jego korzyść. Dziś można mieć obiekcje do efektów przebudowy. Ale my w klubie nie czujemy, że mamy wewnątrz bałagan. Oczywiście, dokonujemy pewnych zmian, bo wspólnie staramy się zrealizować najważniejsze cele. Proces zgrania mocno przebudowanego zespołu wymaga czasu. Dlatego teraz trzeba poczekać. Tylko praca da nam zgranie oraz chemię, a po tym grę i wyniki, które staną się satysfakcjonujące - zapowiedział generalny menedżer Stelmetu. Przez czyje okulary lepiej widać prawdę o Stelmecie? Ostatnie mecze z udziałem zielonogórskiej drużyny mówią, że rację ma Jankowski. Tłumaczenia i zapowiedzi Jeklina bronią się o tyle, że latem Stelmet został zmuszony do zmian składzie. Stracił wszak czterech kluczowych graczy, którzy nie chcieli zostać w Zielonej Górze. Jest prawdopodobne, że czas zapracuje na korzyść przebudowanej drużyny. Tylko czy zanim w zespole wytworzy się chemia i zgranie nie będzie już po Eurolidze? Pierwsze zderzenie Stelmetu z europejską elitą basketu już w piątkowy wieczór o godz. 19.15 w hali CRS. Rywalem Bayern Monachium. PS Ani Jankowski ani Jeklin nie noszą na co dzień okularów. zielonagora.sport Czytaj całość