Karol Wasiek: Pamiętam jak rozmawialiśmy podczas turnieju w Toruniu i wówczas mówił pan, że ten skład jest zamknięty, a tymczasem...
Roman Olszewski: Od tamtego czasu przeprowadziliśmy dwie zmiany. Doszedł do nas Linas Lekavicius i Daniel Wall, a drużynę opuścili odpowiednio Deonta Vaughn oraz Kacper Młynarski.
Porozmawiajmy chwilę o Vaughnie. Dlaczego on tak nagle opuścił drużynę?
- Trzeba powiedzieć, że to był pomysł trenerów, żeby wziąć tego zawodnika. Ja powiedziałem trenerom, że nie utrzymamy takiego zawodnika za takie pieniądze, które od nas dostawał. Deonta Vaughn kosztuje znacznie więcej. Nie miał klubu i trenerzy naciskali mnie na ten transfer. Zgodziłem się, chociaż nie ukrywam, że mówiłem im, iż go nie utrzymamy. On był na takim układzie, że może odejść w każdej chwili, jeśli zapłaci pewną sumę odstępnego. Zapłacił i mógł odejść.
A on tak z dnia na dzień przyszedł i oświadczył, że wyjeżdża?
- Tak. Przyszedł i powiedział, że ma propozycję z ligi węgierskiej, podpisaliśmy stosowne dokumenty, Deonta zapłacił tę kwotę odstępnego i wyjechał ze Starogardu Gdańskiego.
Nie miał pan pretensji do trenerów za tę sytuację, bo na końcu wyszło tak, jak się pan tego spodziewał?
- Nie. Bo ja się na to zgodziłem i absolutnie nie mogę mieć żadnych pretensji do trenerów. Tak się czasem niestety w koszykówce zdarza. Osobiście nie byłem za tym, ale raz, czy dwa razy można się zgodzić na takie rzeczy.
A jak wyglądała sprawa z Kacprem Młynarskim?
- To fajny chłopak, ale na pozycję numer trzy. A my potrzebowaliśmy kogoś na pozycję numer cztery, dlatego skorzystaliśmy z tego, że Daniel Wall był bez klubu.
Ten sezon nie zaczął się dla was najlepiej...
- To drugi mecz, w którym zawodzi nas skuteczność. W tych dwóch pierwszych meczach sezonu nie walczymy, tak jak powinniśmy. Nie podoba mi się to, że Czarni, czy Rosa rzucają, a my nie potrafimy odpowiednio zastawić. Za często ponawiają nasi rywale swoje akcje. Ja nie ukrywam, że byłem pewien na 100 procent, że pokonamy Rosę. Myślałem, że to pierwszy we własnej hali i chłopcy bardzo się zmotywują, a tutaj niestety się nie udało.
Co dalej z Nathanem Healym? Jego przyszłość jest jakoś zagrożona?
- W poniedziałek na pewno przyjdzie do mnie na rozmowę. Musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić. Nie podoba mi się jego postawa i trzeba to jak najszybciej wyjaśnić.
Widać było, że w Starogardzie Gdańskim brakowało nieco tej koszykówki, bo znów pełna hala i wspaniały doping.
- Wszystko się tak fajnie złożyło, bo przyjechała telewizja, kibice zrobili fajną oprawę, rozpoczęliśmy także dziesiąty sezon w Tauron Basket, ale zabrakło niestety tego zwycięstwa. Niestety prawda jest taka, że jak będzie brakowało tych zwycięstw to ta atmosfera będzie coraz gorsza.