Gdy we własnej hali trafia się na poziomie niespełna 38 procent z gry, a dodatkowo przegrywa walkę na tablicach i popełnia 11 strat, wówczas o zwycięstwo jest bardzo ciężko. W niedzielę właśnie takie statystyki zanotował Anwil w starciu z Treflem i przegrał po dogrywce 80:90.
Wśród Rottweilerów, trener mógł liczyć przede wszystkim na . Polak bośniackiego pochodzenia rozkręcał się co prawda bardzo powoli, ale to jego punkty dały Anwilowi przełamanie w drugiej kwarcie. Włocławianie bowiem rozpoczęli mecz fatalnie, przegrywając po kilku akcjach nawet 11:25. Dopiero aktywna gra 30-latka pozwoliła miejscowym złapać rytm.
[i]
- Zagraliśmy zbyt miękko na początku spotkania i pozwoliliśmy by to rywal dyktował nam warunki. Nie możemy tak rozpoczynać meczów we własnej hali, bo potem musimy gonić wynik. Trefl łatwo skorzystał z naszej słabej dyspozycji -[/i] mówił po meczu Hajrić, który "do pracy" wziął się w drugiej kwarcie. Nie tylko dominował w polu trzech sekund, ale trafiał również z półdystansu i w niespełna sześć minut sam zdobył 11 punktów oraz zebrał siedem piłek, a Anwil prowadził do przerwy dzięki jego grze 41:35.
- To nie była kwestia mojej gry. Jako zespół graliśmy po prostu mądrze i bardzo cierpliwie. I nagle okazało się, że to, a także nasza waleczność, wystarczą byśmy wyszli na sześciopunktowe prowadzenie jeszcze przed przerwą - dodawał kapitan Anwilu.
Włocławianie przegrali ostatecznie, choć jeszcze na nieco ponad dwie minuty przed końcem prowadzili 67:65. Wówczas jednak przy próbie wsadu pomylił się Dusan Katnić. I choć Serb doprowadził później do dogrywki trzema celnymi wolnymi, to jednak ogólny obraz po jego grze jest jednoznacznie negatywny. Co innego postawa Hajricia. W niedzielę 30-latek zanotował swoje najbardziej okazałe double-double w karierze w Polsce - rzucił 19 punktów i zebrał aż 15 piłek. Tym samym nadal jest liderem rozgrywek w tej drugiej klasyfikacji ze średnią 11,3 na mecz.
- To jest jedyna rzecz, z której mógłbym się cieszyć, ale i tak nie robi to na mnie jakiegoś wrażenia. Co innego, gdybyśmy wygrali. Ale skoro przegraliśmy to znaczy, że zrobiłem może jeszcze za mało. Wydaje mi się, że kluczowa była ta akcja, w której Dusan pomylił się przy wsadzie. To taki typowy błąd młodości. Jakby był starszy, to skończyłby tę akcję prostym lay-upem. Nie ma jednak co go obwiniać. Przegrywamy i wygrywamy jako zespół - tłumaczył Hajrić.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[/urlz][/b]