Osiem punktów po pierwszej kwarcie, druga odsłona bezproduktywna, w trzeciej 12 kolejnych oczek i cztery w ostatniej kwarcie oraz dogrywce - tak w telegraficznym skrócie i przez pryzmat punktów można by opisać występ Adama Waczyńskiego w meczu z Anwilem Włocławek.
Gospodarze doskonale wiedzieli, że kluczem do pokonania Trefla Sopot będzie właśnie zatrzymanie 24-letniego rzucającego. Plan ten jednak się nie powiódł - Waczyński już w pierwszej swojej akcji zdobył punkty, a w kolejnym zagraniu popisał się akcją dwa plus jeden. Po chwili trafił również z półdystansu. Z grą przeciwko reprezentantowi Polski sporo problemów miał zwłaszcza Deividas Dulkys i szybko usiadł na ławce.
- Graliśmy agresywnie, staraliśmy się zastanawiać dobrze piłkę, bo wiedzieliśmy, że Anwil jest mocny w tym elemencie. Myślę, że byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania i doskonale wiedzieliśmy kto jest lepszym strzelcem, a kto jest troszeczkę gorszym - mówił na gorąco po meczu najskuteczniejszy zawodnik Trefla. Na parkiecie spędził ponad 40 minut i w tym czasie zdobył 24 punkty (8/13 z gry, pięć zbiórek).
Jedynym momentem, w którym Waczyński był poza meczem, okazała się druga kwarta. Tę odsłonę spotkania Anwil wygrał 23:8, a Michał Sokołowski skutecznie odcinał od podania swojego rywala. W całym spotkaniu nie zabrakło spięć i ostrej walki między oboma graczami. Na koniec 21-letni koszykarz Anwilu musiał jednak uznać wyższość rywala.
- Szanuję Michała za to, że umie odciąć mnie od podania, tak jak to zrobił w drugiej kwarcie. On bardzo dobrze broni od piłki, ale ogółem gra trochę nieczysto i prowokacyjnie. Na szczęście, pomimo mojego słabszego fragmentu gry, udało się wygrać i to jest najistotniejsze - dodawał strzelec Trefla.
Po meczu koszykarz przyznał, że choć zdobył 24 punkty, to jednak w trudnych momentach wyręczyli go partnerzy: 19 oczek ogółem zdobył Yemi Gadri-Nicholson, a 17 Paweł Leończyk. - Mamy bardzo zbilansowany zespół, co było widać i w czwartej kwarcie, i dogrywce. Dobrze wiedzieć, że w zespole są inni koszykarze, którzy mogą pociągnąć zespół w trudnych momentach - tłumaczył Waczyński.
24-letni torunian na meczach w Hali Mistrzów zawsze ma dodatkową motywację. Gdy rywalizuje z Anwilem we Włocławku, jego poczynania ogląda rodzina. I gdyby prześledzić występy zawodnika tylko w wyjazdowych spotkaniach z Rottweilerami, zdecydowanie więcej było skuteczniejszych. - Bardzo lubię atmosferę tej hali, jest w niej coś specyficznego. Coś, co wyzwala dodatkową energię. Oczywiście, to że w trybun dopinguje mnie rodzina również mnie motywuje. Jak widać, skutecznie - zakończył Waczyński.