Siódemka tym razem pechowa - plaga kontuzji w Anwilu

Kontuzje to prawdziwa plaga Anwilu Włocławek w tym roku. Licząc od stycznia, aż siedmiu koszykarzy zmagało się z poważniejszymi urazami, co z pewnością miało wpływ na wyniki drużyny.

Rok 2013 zdecydowanie jest pechowy dla Anwilu Włocławek. I nie chodzi jedynie o to, że w zeszłym sezonie Rottweilery były o krok od brązowego medalu, a ostatecznie zakończyły rozgrywki na czwartym miejscu. Chodzi również o liczbę kontuzjowanych zawodników - od stycznia aż siedmiu koszykarzy zmagało się z urazami, które na pewno wpływały na wyniki zespołu.

Najważniejszą kwestią w przypadku tego zagadnienia jest to, że tych urazów nie można wytłumaczyć np. złym przygotowaniem fizycznym graczy czy źle dobranymi obciążeniami.

- Należy podkreślić, że koszykówka to sport kontaktowy o acyklicznej strukturze ruchu. Zawodnicy biegają sprintem, poruszają się wolniej, krokiem przestawnym, albo w tył odstawno-dostawnym. Nie ma konkretnych cykli ruchu i bardzo często dochodzi więc do mechanicznych urazów, mniejszych lub większych, które są nieodzowną częścią rozgrywek - mówi Dominik Narojczyk, trener przygotowania motorycznego w Anwilu.

Warto zatem przypomnieć sobie z jakimi kontuzjami zmagał się włocławski klub w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Fatalną serię rozpoczął w styczniu Arvydas Eitutavicius, który doznał urazu stawu barkowego w wyniku uderzenia przez Adriana Mroczka-Truskowskiego. Następnie Adam Łapeta nabawił się na tyle skomplikowanej kontuzji stawu skokowego, że gro fachowców nie było w stanie właściwie zdiagnozować jej przez dłuższy czas. Podczas rywalizacji półfinałowej natomiast Przemysław Frasunkiewicz próbował dynamicznego wejścia na kosz i zablokowany, niefortunnie upadł na lewą nogę. Jak wykazały badania, doszło wówczas do zerwania więzadła krzyżowego.

Zanim sezon się zakończył, złamanie palca w bardzo dziwnych okolicznościach przytrafiło się Krzysztofowi Szubardze. Kapitan Anwilu zahaczył bowiem, podczas podania, o... koszulkę jednego ze swoich kolegów. Na tyle niefortunnie, że staw międzypaliczkowy nie wytrzymał.

Niestety, rozgrywki 2013/2014 nie przyniosły żadnej zmiany. Na jednym z treningów w okresie przygotowawczym staw skokowy skręcił Mateusz Kostrzewski, po tym jak upadł na zewnętrzną krawędź stopy przy starciu z innym koszykarzem. Nie minęło kilka tygodni, a w identycznych warunkach urazu nabawił się Piotr Pamuła.

Listę zamyka oczywiście Paul Graham. Amerykanin przez najbliższe tygodnie będzie zmagał się z rehabilitacją uszkodzonego kolana po tym, jak w ostatnim meczu starł się z Marcinem Stefańskim.

- Przykład Paula doskonale obrazuje jak urazowym sportem jest koszykówka. To było zderzenie jakich wiele w każdym spotkaniu, ale jednak okazało się na tyle silne, że musi skończyć się zabiegiem operacyjnym - dodaje Narojczyk.

Absencja Grahama uszczupliła i tak bardzo szczupłą już kadrę włocławskiego klubu. W najbliższym meczu z AZS Koszalin trener Milija Bogicević będzie rotował właściwie tylko ósemką zawodników, wliczając w to Mikołaja Witlińskiego, który w poprzedniej kolejce otrzymał w grze zaledwie... 46 sekund.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Komentarze (4)
avatar
soczystybanan
7.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Powodzenia Anwil ;) 
avatar
BudzikBDG
7.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Anwil musi walczyć o każdą piłkę. Musi pokazać, że i bez lidera są w stanie zagrać na odpowiednim poziomie. Ja w nich wierzę i mam nadzieję, że młodzi Polacy pokażą na co ich stać. 
luksin
7.11.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
anwil dotknela fala kontuzji ale wiekszosc z nich jest wynikiem kontaktu z innym graczem...nie ma co doszukiwac sie teorii spiskowych tylko nalezy trzymac kciuki aby kontuzjowani wrocili szybci Czytaj całość