Już w najbliższą sobotę na podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa czekać będzie prawdopodobnie najtrudniejszy z nadchodzących rywali. Starogardzianie zmierzą się z Turowem Zgorzelec. Ekipa Miodraga Rajkovicia przystąpi do tego starcia praktycznie w roli stu procentowego faworyta, jednak Farmaceuci zapowiadają, że nie zamierzają składać broni i powalczą o sprawienie sensacji.
- Nie mamy żadnego celu minimum na te najbliższe mecze - zapowiada kapitan Polpharmy, Bartosz Sarzało. - Chcemy wygrać wszystkie trzy najbliższe, lecz bardziej niż nad Turowem pracujemy nad naszą grą, bo przy poprawie kilku szczegółów możemy ograć każdy zespół w naszej lidze. Turów jest klasową drużyną, jednak my jedziemy do Zgorzelca po dwa punkty - zaznacza z nadzieją.
Zespół ze Starogardu do kolejnego pojedynku przystąpi w dobrym nastroju. Biało-niebiescy ograli w ostatniej kolejce Asseco Gdynia, a tym samym zanotowali pierwsze zwycięstwo w lidze. Optymizmem może napawać pierwsza połowa tego starcia, lecz strata 24 punktowej przewagi potwierdziła, że Polpharmie jeszcze bardzo daleko do optymalnej dyspozycji.
- Tak naprawdę do każdego meczu przygotowujemy się tak samo, z maksymalnym zaangażowaniem - mówi doświadczony koszykarz. - Szczerze mówiąc nie wiem, co mogłoby się zdarzyć w wypadku ewentualnej porażki w tym spotkaniu. Myślę, że w drugiej połowie nie było jakiegoś rozprężenia. W przerwie trenera dał nam do zrozumienia, że mecz zaczyna się od początku. Uważam, że każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobił źle, lub co mógł zrobić inaczej w poprzednim meczu - stwierdza wychowanek Polpharmy.
Ku zaskoczeniu wielu fanów 30-letni Sarzało jest jednym z ważniejszych ogniw drużyny Mindaugasa Budzinauskasa, regularnie wychodząc w pierwszej piątce. Ostatnie spotkanie było najlepszym dla starogardzianina w tych rozgrywkach. Rzucający zanotował 13 punktów, grając na świetnej skuteczności z dystansu.
- Myślę, że kilka moich celnych rzutów z dystansu nie ma nic wspólnego z poprawą naszej ogólnej dyspozycji na obwodzie - analizuje Bartosz Sarzało. - Nie nazwałbym więc naszych kłopotów obwodowymi, czy podkoszowymi. Trener wciąż zwraca nam uwagę na wiele aspektów, które muszę ulec zmianie zarówno pod koszem jak i dalej od niego. Rzut nie zawsze wpada, a wygrywać trzeba zawsze, dlatego musimy skupiać się na eliminowaniu prostych błędów, np: w obronie - kończy.