Nasza sytuacja nie była za ciekawa - rozmowa z Krzysztofem Krajniewskim, zawodnikiem Stabill Jeziora Tarnobrzeg

Stabill Jezioro Tarnobrzeg wreszcie wygrało mecz w obecnym sezonie. Po serii sześciu porażek z rzędu ekipa z Podkarpacia dość łatwo uporała się z AZS Koszalin.

Kamil Górniak: Wreszcie odnieśliście upragnione zwycięstwo. Zakończyliście tę fatalną serię porażek.

Krzysztof Krajniewski: Cieszymy się ze zwycięstwa. Nasza sytuacja nie była za ciekawa. W klubie też wesoło nie było. Staraliśmy się bardzo. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, aby ten mecz wygrać. Zaczęliśmy bardzo dobrze w obronie. W ciągu siedmiu minut zdobyliśmy zaledwie 3 punkty. Napędzaliśmy szybki atak, który przez cały tydzień trenowaliśmy, gdyż wcześniej nie szło nam w nim dobrze. Widać, że to procentuje. Mieliśmy chęć do gry. Zależało nam bardziej niż rywalom.

Pokazaliście, że drzemie w was potencjał i ci, którzy was skreślili mogą się mylić. Z taką grą jak z Koszalinem moglibyście wygrać nawet i ze Stelmetem.

- Do Stelmetu jeszcze zostały dwa tygodnie, ale na pewno powalczymy. Zagraliśmy przede wszystkim drużynowo, mieliśmy sporo asyst, sam Marcin Nowakowski miał aż 12. Graliśmy już bez Simona, który wrócił do USA. Mieliśmy jednego gracza mniej, do tego dobrego strzelca. Nadrobiliśmy to jednak walką. Biegaliśmy, zbieraliśmy, pokazaliśmy charakter.

Krzysztof Krajniewski to jeden z ważniejszych filarów Stabill Jeziora Tarnobrzeg
Krzysztof Krajniewski to jeden z ważniejszych filarów Stabill Jeziora Tarnobrzeg

Brakuje jednak chyba trochę rotacji na obwodzie. Klub szuka jakiegoś gracza na pozycję 1-2.

- Na pewno brakuje nam strzelca, który pociągnąłby grę w trudnych momentach. Odnośnie rozgrywającego, to Marcin powinien grać długo, bo prezentuje się dobrze. Wiadomo, że zmiana na złapanie oddechu się przyda. Każdy kto wszedł jednak na parkiet w meczu z AZS Koszalin dał z siebie wszystko. Wygraliśmy jako drużyna. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć przede wszystkim przed własną publicznością, która nas mocno wspierała i chcieliśmy się im za to odwdzięczyć.

Po wygranej na pewno wzrosły morale i poprawiła się atmosfera w szatni.

- Na pewno każdy jest zadowolony ze zwycięstwa. To nasza pierwsza wygrana. Mam nadzieję, że pociągniemy dalej. Teraz czeka nas wyjazdowy bój z Anwilem. Zrobimy wszystko, aby zwyciężyć w tym spotkaniu.

W Anwilu ostatnio jest problem z urazami. Od jakiegoś czasu jest tam mocny, ale raczej krótki skład.

- W Koszalinie grali praktycznie szóstką graczy, bez rozgrywającego. Dla drużyny to duże osłabienie. Tam od jakiegoś czasu kontuzje leczą Piotr Pamuła i Paul Graham. Dusan Katnić też narzekał na uraz. Grają więc praktycznie siedmioma graczami. Trzeba będzie zagrać szybką piłkę, aby ich ponaciskać w obronie i może się trochę pomęczą. Wtedy może będzie łatwiej.

Bardzo dobre zawody z AZS Koszalin rozegrał Chaisson Allen. Potrzebował chyba takiego meczu na przełamanie.

- Myślę, że tak. Trafił bodajże 5 trójek. Zagrał naprawdę dobrze, na treningach tak się właśnie prezentuje jak w tym spotkaniu. Potrzebował takiego meczu żeby nabrać pewności siebie. To rozgrywający z bardzo dobrym rzutem. Jak są na boisku razem z Marcinem Nowakowskim, to przejmuje on rolę strzelca.

Siedziały wam rzuty za trzy. Wcześniej tak dobrze nie było. Ty z kolei miałeś trochę pecha w tym meczu.

- Miałem trochę niepotrzebnych strat. Zawsze mam tak, że jak nie idzie mi w ataku, to daję z siebie wszystko w defensywie. Walczę na deskach czy nie pozwalam przeciwnikowi na oddanie rzutu z łatwej pozycji. To są już nie umiejętności, ale chęci. Podchodzę z dużym zaangażowaniem do gry w obronie. Z Koszalinem nie trafiałem, ale starałem się to nadrobić dobrą defensywą.

Twoi oponenci nie mieli właśnie łatwego zadania.

- Można powiedzieć, że tak było, szczególnie w pierwszej połowie. Zdobywali mało punktów. Grali indywidualnie, próbowali coś zmienić. My mieliśmy bardzo dobrą obronę. Zdobywaliśmy sporo oczek po szybkim ataku. Taką grę lubimy i tak powinniśmy grać. Musimy teraz przełożyć treningi na grę w meczach ligowych.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: