Liga polska silniejsza od szwedzkiej? Ciężko powiedzieć... - wywiad z Keithem Wrightem, graczem Energi Czarnych Słupsk

Keith Wright do ligi polskiej przybył ze Szwecji, gdzie notował całkiem niezłe statystyki. Teraz jest jednym z czołowych graczy Energi Czarnych Słupsk.

Karol Wasiek: Jak odnajdujesz się w nowej rzeczywistości?

Keith Wright: Jestem bardzo zadowolony z warunków, jakie zastałem tutaj w Słupsku. Absolutnie nie mogę na nic narzekać. Klub praktycznie wszystko mi załatwia, więc nie ma z niczym problemów. Jak na razie o klubie ze Słupska mogę wypowiadać się w samych superlatywach.

A koszykarsko to była także dobra decyzja? Z perspektywy czasu jak podchodzisz do swojej decyzji?

- Uważam, że podjąłem słuszną decyzję. Gra w Polsce jest dobrym krokiem w mojej karierze i tak jak powiedziałem wcześniej, nie mogę na nic narzekać.

Polska liga jest silniejsza od szwedzkiej?

- To bardzo trudne pytanie... Uważam, że obie ekipy są silne i trudno jest mi jednoznacznie określić, które rozgrywki są bardziej wymagające.

Keith Wright bardzo dobrze wkomponował się w zespół Energi Czarnych Słupsk
Keith Wright bardzo dobrze wkomponował się w zespół Energi Czarnych Słupsk

Po pierwszych sześciu meczach macie bilans 5:1, chyba wszystko idzie tak jak powinno?

- Oczywiście! Uważam, że kluczem do naszych wygranych jest fakt, że do każdego spotkania podchodzimy maksymalnie skoncentrowani. Zresztą u trenera Urlepa nie ma mowy, żeby ktoś podszedł do meczu "na pół gwizdka". Takie coś w ogóle by nie przeszło (śmiech).

Czyli ze współpracy z trenerem Urlepem jesteś bardzo zadowolony?

- Tak, nie mogę powiedzieć żadnego negatywnego słowa o nim. W swoim zawodzie wykazuje wiele cierpliwości zawodnikom i mi się to bardzo podoba. Wiadomo, że jest wymagający, ale uwierz mi, że to dobrze, kiedy trener chce, żebyś grał jeszcze lepiej niż obecnie potrafisz! Bardzo szanuję go za to!

Masz 203 cm, ale musisz bić się na pozycji środkowego ze znacznie wyższymi zawodnikami. Jakie swoje atuty wykorzystujesz w takiej walce?

- To moja tajemnica (śmiech). Po prostu wychodzę na parkiet z założeniem, że trzeba zrobić wszystko, żeby jak najlepiej się zaprezentować i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Na pewno nie jest tak, że mój wzrost przeszkadza mi w walce z wyższymi zawodnikami.

Oprócz ciebie w zespole jest jeszcze innych trzech amerykańskich zawodników. Czy to w jakikolwiek sposób pomogło ci w aklimatyzacji do nowych warunków?

- Tak, bo w tych trudnych momentach zawsze jesteśmy razem. Nie da się ukryć, że kluczową osobą był Rocky Trice, który Słupsk zna już doskonale i nam wszystko pokazywał. Dzięki niemu poznanie waszego kraju było znacznie łatwiejsze.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)