Łukasz Seweryn: W każdym meczu gramy na luzie, nie mamy nic do stracenia

Łukasz Seweryn mógł być bohaterem Asseco Gdynia, gdyby udało mu się trafić ostatni rzut w meczu ze Stelmetem Zielona Góra.

W ostatniej sekundzie Łukasz Seweryn pomylił się zza linii 6,75 m, przez co zwycięstwo w niedzielnym pojedynku Stelmetu Zielona Góra z Asseco Gdynia padło łupem biało-zielonych 71:70. - Dlaczego ten rzut nie wpadł? Trzeba się go zapytać. Nie było już czasu, a gdyby ta trójka wpadła do kosza, to sytuacja byłaby dla nas bardzo dobra, wracalibyśmy z Zielonej Góry mega zadowoleni, a tak to będziemy tylko zadowoleni, że rozegraliśmy dobre spotkanie. Zagraliśmy dobry mecz, ale oczywiście będziemy analizować wideo, bo na pewno popełniliśmy masę błędów. Nie ma co się tłumaczyć, że któraś drużyna była zmęczona podróżą. Szkoda tego pojedynku, bo fajnie się dla nas układało, mecz był miły do oglądania dla kibiców - podsumował rzucający.

Podopieczni Davida Dedka w starciu z aktualnymi mistrzami Polski pokazali, że są w stanie walczyć nawet z teoretycznie mocniejszymi drużynami. Pojedynek z zespołem występującym może być dla gdynian napędem do jeszcze cięższej pracy w kolejnych spotkaniach. - Ciężko porównywać, czy Stelmet prezentował przeciwko Asseco poziom euroligowy. Nie wiem jakie było ich podejście do meczu. My nie mieliśmy nic do stracenia i tak jest praktycznie w każdym meczu, do którego przystępujemy. Gramy na luzie, bez żadnych obciążeń. Jak już opadną emocje, to na pewno wielokrotnie przeanalizujemy te spotkanie, aby wyeliminować popełnione błędy, aby nie powtórzyły się one w przyszłości. Na pewno takie spotkanie spowoduje, że w kolejnych meczach nie będziemy spuszczać głowy w dół. Mamy przed sobą kolejnego, trudnego rywala, tym razem na własnym parkiecie. Z każdą drużyną na pewno będziemy walczyć - dodał 31-latek.

Dla mierzącego 195 cm koszykarza, niedzielny mecz w Zielonej Górze był w pewien sposób szczególny. W ostatnim sezonie były reprezentant kraju świętował bowiem mistrzostwo Polski z zielonogórską drużyną. - Były normalne emocje. Przyjeżdżałem do miejsca, w którym spędziłem pół roku ostatniego sezonu. Darzę te miejsce sympatią, ale szkoda, że nie udało się wygrać mojej obecnej drużynie - zakończył Łukasz Seweryn.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas!

Źródło artykułu: