Mateusz Jarmakowicz: Walczyliśmy do samego końca
Mateusz Jarmakowicz udanie zastąpił Garretta Stutza pod koszem Energi Czarnych Słupsk rzucając 18 punktów. Gospodarze jednak przegrali z Anwilem Włocławek 64:71.
Mateusz Jarmakowicz nie miał ostatnio dobrej passy w zespole Energi Czarnych Słupsk - po raz ostatni skuteczny mecz zaliczył przeciwko Stelmetowi Zielona Góra pod koniec października. Zaaplikował wówczas mistrzowi Polski 17 punktów w 17 minut, a słupszczanie wygrali 81:72.
Od tamtej pory jednak sytuacja 25-letniego koszykarza zmieniła się całkowicie. W meczach z Rosą oraz Śląskiem zagrał łącznie 18 minut, zaś w trzech kolejnych... nie wyszedł ani razu na parkiet. Trener Andrej Urlep pozwolił mu zagrać dopiero w niedawnym starciu z AZS Koszalin, zaś w pojedynku z Anwilem musiał postawić na Jarmakowicza ze względu na kontuzję Garretta Stutza.
Wobec fatalnej dyspozycji Keitha Wrighta (który, notabene, jest już jedną nogą poza drużyną Andreja Urlepa), Jarmakowicz spędził na parkiecie aż 29 minut i okazał się najskuteczniejszym koszykarzem zespołu. Zdobył aż 18 punktów (8/12 z gry) oraz miał sześć zbiórek, ogólnie notując pozytywny występ. Energa Czarni ulegli jednak przyjezdnym z Włocławka 64:71.
- Graliśmy w tym spotkaniu osłabieni, a rywal był bardzo dobrze dysponowany. W trzeciej kwarcie trafili kilka bardzo istotnych rzutów, które nas zdeprymowały. Myślę jednak, że walczyliśmy do samego końca, staraliśmy się nie patrzeć na urazy i zostawiliśmy serce na parkiecie. Rywal niestety okazał się zbyt skuteczny - dodawał Jarmakowicz.