Astoria w sobotnim meczu dotrzymywała kroku wyżej notowanemu przeciwnikowi tylko w pierwszej kwarcie. Natomiast w ostatniej odsłonie nieco zmniejszyła ponad 20-punktową stratę. Niemal na półmetku sezonu zasadniczego bydgoska ekipa zajmuje więc 11. miejsce w tabeli. - To wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Może już nie skupiajmy się na przeszłości, bo naprawdę jestem dobrej myśli co do przyszłej rundy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podkreśla Mateusz Bierwagen.
Aleksander Krutikow przejął drużynę Astorii w poniedziałek 9 grudnia. Nie miał wiele czasu na odmianę oblicza zespołu, ale przedsięwziął środki, które mają temu służyć w dłuższej perspektywie. - Teraz był tydzień ciężkiej pracy. Nasze treningi zmieniły się, bardzo mocno pracujemy. W najbliższej kolejce oczywiście walczymy o zwycięstwo z Kutnem, ale efekty pracy na pewno będą po świętach. Myślę, że to będą dobre efekty. W drugiej rundzie się odkujemy, bo mamy sporo meczów u siebie - ocenia 25-letni koszykarz.
Bydgoska drużyna ma na koncie tylko trzy zwycięstwa, ale jeszcze nic nie jest stracone. Jeżeli przełamie złą passę, to może włączyć się do rywalizacji o czołową ósemkę. Czy Astorię stać na dostanie się do fazy play-off? - Myślę, że tak. Ale z dziewiątego czy dziesiątego miejsca też będziemy zadowoleni - nie ukrywa Bierwagen.
Mateusz Bierwagen - ze średnią 15,6 pkt na mecz - należy do najskuteczniejszych koszykarzy w I lidze, lecz ostatnio nie ma najlepszej passy. W starciu z MOSiR-em PBS Bank KHS Krosno nie trafił żadnego z ośmiu rzutów z gry. Pozytywnym symptomem był zaś mecz z Wikaną Startem Lublin, gdy zapisał na swoim koncie 12 punktów. - Ostatnio zdecydowanie mam kłopot ze skutecznością. Wcześniej miałem trochę różnych problemów, teraz są zwiększone obciążenia, stąd skuteczność jest słabsza. Najważniejsze są zwycięstwa drużyny, a nie to czy ja będę w czołówce strzelców - uważa wychowanek Astorii.